Strona główna > Artykuł

"Polskie interesy" - reportaż Adama Bogoryja-Zakrzewskiego o proteście polskich transportowców

Studio Reportażu i Dokumentu

Reportaż z najpoważniejszego do tej pory protestu polskich transportowców - właścicieli firm przewozowych i kierowców przy przejściach granicznych z Ukrainą. Polacy pozwalają na przejazd przez granicę zalewie kilku samochodów na godzinę. Kolejki oczekujących w mrozie kierowców po polskiej stronie (temperatura nocą podczas ubiegłotygodniowych nagrań spadła do minus kilkunastu stopni), wydłużyły się nawet do 15 dni.

Kolejka wozów ciężarowych na obwodnicy Przemyślafot. Adam Bogoryja-Zakrzewski

"Polskie interesy" - reportaż Adama Bogoryja-Zakrzewskiego

Nieco krócej - bo ok. - 7 dni czekają na przejazd kierowcy przewożący towary niebezpieczne i szybko psujące się. Transporty z pomocą humanitarną są przepuszczane bez kolejki. Polscy kierowcy żądają równych warunków konkurencji z ukraińskimi przewoźnikami drogowymi. Tych - w kilka miesięcy po wybuchu wojny, Unia Europejska zwolniła z obowiązku uzyskiwania tzw. zezwoleń na wjazd na teren Wspólnoty. (Przed wybuchem wojny na mocy obustronnych umów Polska-Ukraina wydawano po 160 tys. zezwoleń rocznie każdej ze stron i zwiększono ich liczbę w zależności od aktualnych potrzeb).

Od tego czasu tj., od lipca w 2002 roku doszło do drastycznego spadku przewozów na wschód przez polskie firmy. W 2001 udział polskich przewozów na tym rynku wynosił 38 proc., obecnie spadł do 8 proc. Wymusza to decyzje o wyrejestrowywaniu samochodów ze względu na mniejszą liczbę zleceń przewozów do Ukrainy, konieczność zdobywania nowych spedytorów w innych krajach unii. Kierowcy ukraińscy twierdzą, że nie rozumieją problemu polskich przewoźników. Twierdzą, że ze względu na wyjątkowe sytuacje toczącej się na ich terenie wojny oraz blokadę portów morskich w Ukrainie powinniśmy wykazać zrozumienie dla ich sytuacji. Polacy podkreślają, że firmy ukraińskie mają dwukrotnie niższe koszty ich prowadzenia i trzykrotnie niższe zarobki kierowców. Wynagrodzenie polskich kierowców wynosi do 2400 euro miesięcznie, ukraińskich 700 do 1000 euro.

Polacy zarzucają też ukraińskim władzom nadużywanie przewozów z pomocą humanitarną , w ramach której transportowane są jachty czy drogie samochody, jak twierdzi strona ukraińska - do celów wojskowych. Polacy zarzucają Ukraińcom wykonywanie bezprawnie przewozów kabotażowych tj. wewnątrz Wspólnoty, (wyłącznie między krajami unijnymi). Narzekają także na dyskryminacyjny system po stronie ukraińskiej tzw. e-kolejek. Ten system ustalania dokładnej daty i godziny wyjazdu z Ukrainy nie sprowadza się, ze względu na ingerencję w niego tzn. czynnika ludzkiego, łapówkarstwo - jak twierdzą polscy kierowcy i w efekcie wydłużenie wyznaczonego wcześniej czasu a przepuszczanie innych wozów poza kolejnością.

Kierowcy zapowiadają blokowanie granicy do skutku. Oczekują wsparcia ze strony polskiego rządu w negocjacjach z unią. Wspierają ją Słowacja i Węgry, także graniczące z Ukrainą. Komisarz unijna ds. transportu uważa jednak, że nadal należy utrzymać tę formę wsparcia dla ukraińskich przewoźników, ze względu na toczącą się wojnę z Rosją. Kierowcy liczą na skuteczne wsparcie w Brukseli ze strony rządu. Najbliższe negocjacje w tej sprawie wyznaczono w Brukseli na 18 grudnia.

***

Reportaż Adama Bogoryja-Zakrzewskiego "Polskie interesy" został wyemitowany we wtorek (12 grudnia) o godz. 22.10 na antenie Trójki.