Data publikacji:
2014-08-20
Strona główna > Artykuł
Tadeusz Zawadzki ps. Zośka - dowódca owiany legendą
Polskie Radio
20 sierpnia 1943 podczas rozbijania niemieckiej strażnicy na granicy Generalnego Gubernatorstwa z terenami wcielonymi do Rzeszy zginął harcmistrz podporucznik Armii Krajowej Tadeusz Zawadzki ps. "Zośka". Miał zaledwie 22 lata.
Tadeusz Zawadzki "Zośka". Wikimedia Commons/dp. Aleksander Kamiński (Juliusz Górecki).1956. "Kamienie na Szaniec", Stalinogród. Wydawnictwo "Śląsk"fot.
Tadeusz Zawadzki ps. Zośka urodził się w Warszawie 24 stycznia 1921.
- Trafiłem na tragiczny moment, bo ”Zośka” został ciężko ranny. Jak dobiegłem do niego, stwierdziłem, że wszelka moja pomoc jest daremna, był już konający. Za chwilę zmarł na moich rękach - wspominał dr Zygmunt Kujawski, uczestnik akcji "Taśma" w Sieczychach.
Nz.: Krzyż na grobie Tadeusza Zawadzkiego "Zośki" na warszawskim Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Wikimedia Commons/cc. Fot.: Cezary Piwowarski
Wspomnienia świadków
W Archiwum Polskiego Radia zachowały się wspomnienia uczestników akcji "Taśma": dr Zygmunta Kujawskiego ps. Brom oraz Stanisława Nowakowskiego ps. Murzyn. Ich relacje w 1971 r. nagrał Bogusław Czajkowski.
- "Zośka" był dla nas wszystkim, był ideałem, wzorem - mówił Stanisław Nowakowski. - Każdy z nas, żołnierzy batalionu chciał być do niego podobny. Może było bardzo dużo legendy wokół jego postaci, bo zanim ja go zobaczyłem, zanim ja go poznałem, to już wiedziałem, że on jest wspaniałym organizatorem, że on jest bardzo odważny, że on jest taki przystojny.
Paczka z "Batorego"
Tadeusz Zawadzki był synem Józefa Zawadzkiego, późniejszego profesora, dziekana Wydziału Chemicznego i rektora Politechniki Warszawskiej, a następnie prorektora tajnej Politechniki Warszawskiej. Jego matka była nauczycielką, działaczką oświatową. We wrześniu 1933 roku Tadeusz Zawadzki rozpoczął naukę w Państwowym Gimnazjum im. Stefana Batorego w Warszawie. W jego klasie uczyli się późniejsi żołnierze warszawskich Grup Szturmowych: Jan Bytnar ps. Rudy, Maciej Aleksy Dawidowski ps. Alek i Krzysztof Kamil Baczyński ps. Krzyś.
Nz.: Tadeusz Zawadzki - "Zośka". 1940. Wikimedia Commons/dp. Źr.: Andrzej Krzysztof Kunert (1987) ”Słownik biograficzny konspiracji warszawskiej 1939-1944, tom 2”
Mały sabotaż
Do 23. Warszawskiej Drużyny Harcerzy im. Bolesława Chrobrego tzw. "Pomarańczarni" trafił od razu na jesieni tego samego roku. Maturę zdał kilka miesięcy przed rozpoczęciem II wojny światowej, w maju 1939 r. W październiku trafił do konspiracji. W marcu 1941 r. wszedł wraz z kierowaną przez siebie drużyną do "Szarych Szeregów". Był jednym z najwybitniejszych uczestników akcji małego sabotażu. Za największą liczbę "kotwic" wymalowanych na terenie swojej dzielnicy, otrzymał od Komendanta Głównego "Wawra" Aleksandra Kamińskiego honorowy pseudonim "Kotwicki".
26 marca 1943 dowodził grupą "Atak" w głośnej Akcji pod Arsenałem, podczas której odbito z rąk Gestapo 25 więźniów, w tej grupie jego przyjaciela, Jana Bytnara "Rudego". Niestety, Jana Bytnara, mimo udzielonej pomocy lekarskiej, nie udało się uratować.
Akcja "Taśma"
Kilka miesięcy później "Zośka" dowodził akcją w Sieczychach koło Wyszkowa. Był 20 sierpnia 1943.
- Doszedłem do jakiejś polany, gdzie ze zdumieniem stwierdziłem, że jest ze 100 żołnierzy, kompania cała - opowiadał dr Zygmunt Kujawski. - Niektórzy leżeli w zagajniku, część z nich czyściła broń. Na odprawie dowiedziałem się, że w nocy szykuje się akcja i ja, jako lekarz, mam brać w niej udział.
- To była akcja, mająca na celu zlikwidowanie strażnicy niemieckiej na granicy między Generalną Gubernią a terenami przyłączonymi do Rzeszy. Dotarliśmy do skraju lasu gdzieś ok. 12.30 w nocy, zza chmur wyłaniał się Księżyc. W tej poświacie zobaczyłem tylko chłopców, wspinających się na słupach. To byli harcerze z Wyszkowa, którzy przecinali druty telefoniczne - dodał dr Kujawski.
Ostatnie pożegnanie
W akcji, w której poległ Tadeusz Zawadzki brał także udział Stanisław Nowakowski ps. Murarz. To, co wtedy przeżył wywarło wpływ na całe jego życie. Ze wzruszeniem opowiadał o ostatnim pożegnaniu, owianego legendą dowódcy.
- Zrobiliśmy szybki apel. Pod drzewem leżał "Zośka" przykryty kocem - mówił. - Twarz miał odsłoniętą i wyglądał jakby spał, miał uśmiech na twarzy. Nie przyglądałem się kolegom, ale kiedy już powiedziano nam, że on od nas odszedł, że zginął, ja płakałem. Ja stary chłop, stary zabijaka.
- Wszyscy chcieli mu dorównać, podciągnąć swe słabostki, podłości, tchórzostwo. "Zośka" był dla nas i ojcem, i przyjacielem, trudno do końca określić kim - powiedział Stanisław Nowakowski.
Postać Tadeusza Zawadzkiego obrosła legendą. Po wysłuchaniu opowieści świadków jego śmierci, nikt nie będzie mieć wątpliwości dlaczego.
bs