Data publikacji:
2015-09-20
Strona główna > Artykuł
Trwa kryzys migracyjny. UE przygotowuje się do podziału uchodźców
IAR / PAP
Nie słabnie fala migrantów docierających do Europy. UE przygotowuje się do wprowadzenia kwotowego podziału uchodźców, na co nie zgadza się część krajów członkowskich. Zaostrzył się spór Węgier z Chorwacją.
UE wciąż podzielona w sprawie migrantówfot. PAP/EPA/IGOR KUPLJENIK
Polska, Słowacja, Czechy i Węgry ciągle stanowczo sprzeciwiają się obowiązkowym kwotom podziału uchodźców między państwa UE. Jeszcze w czerwcu to stanowisko podzielało więcej krajów, ale po zaostrzeniu kryzysu migracyjnego Grupa Wyszehradzka jest osamotniona.
Wyraźny podział w UE na wyszehradzką czwórkę i pozostałych w sprawie planu rozdzielenia 120 tys. uchodźców docierających do Włoch, Grecji i na Węgry, uwidocznił się po spotkaniu unijnych ministrów spraw wewnętrznych 14 września w Brukseli. Czechy i Słowacja, poparte przez Polskę i Węgry zażądały, by w dokumencie końcowym ze spotkania zapisać, iż podział uchodźców będzie oparty na dobrowolnych deklaracjach. Na to nie było jednak zgody wielu państw, na czele z Niemcami.
Nadzwyczajny szczyt UE
Kolejne spotkanie szefów MSW w sprawie kryzysu migracyjnego zwołano na najbliższy wtorek. Dzień później odbędzie się nadzwyczajny szczyt UE, by - jak mówią dyplomaci - "ratować unijną jedność" w sytuacji, gdy przeciwnicy propozycji KE oskarżani są o brak solidarności, niewdzięczność, a nawet rasizm, przywracane są kontrole na wewnętrznych granicach UE i padają groźby obcięcia unijnych funduszy.
Imigranci w Europie - zobacz serwis specjalny >>>
Przewodniczący w Radzie UE Luksemburg oraz Komisja Europejska deklarują, że chcą doprowadzić do konsensusu w sprawie programu podziału uchodźców jeszcze na spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych i uniknąć głosowania w tej sprawie. Zgodnie z traktatem unijnym do podjęcia decyzji wymagana jest kwalifikowana większość głosów, a kraje przeciwne kwotom nie mają mniejszości blokującej.
Przed obradami w Brukseli Niemcy zwiększają presję na partnerów z UE podkreślając, że problem migracji jest problemem europejskim i musi go rozwiązać cała Unia. Zdolność do znalezienia europejskiego rozwiązania problemu imigrantów jest zdaniem kanclerz Angeli Merkel testem dla całej UE, a brak solidarności w tej kwestii może zachwiać wspólnotą 28 krajów.
Ilu uchodźców przyjmie Polska?
Premier Ewa Kopacz zapewniła w niedzielę, że liczba uchodźców, jaką miałaby przyjąć Polska jest symboliczna. Szefowa rządu w wieczornym wystąpieniu radiowo-telewizyjnym podkreśliła, że nasza gościnność skierowana zostanie do osób, które faktycznie potrzebują pomocy. - Polska przyjmie tylko uchodźców, a nie emigrantów ekonomicznych. I już dziś mogę powiedzieć: nie będzie ich zbyt wielu - stwierdziła.
Premier Ewa Kopacz wskazywała w sobotę, że negocjacje w sprawie tego ilu uchodźców przyjmie Polska w ramach Unii Europejskiej trwają do wtorku, nie ma więc żadnej liczby. - My negocjujemy, my nie wiemy, jakie kwoty będą na stole. I nie mówmy o kwotach, to są żywi ludzie, mówmy ewentualnie o tych, których musielibyśmy w ramach przesiedleń i relokacji przyjąć tu w Polsce - zaznaczyła. - Będziemy negocjować do wtorku, a we wtorek będą podejmowane decyzje - dodała.
Kanclerz Austrii Werner Faymann i wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel podkreślili w sobotę pilną potrzebę dofinansowania pomocy dla uchodźców syryjskich na Bliskim Wschodzie, by powstrzymać ich przed napływem do Europy. Wymienili sumę 5 mld euro. Byli zgodni co do tego, że w tę pomoc powinna się zaangażować Unia Europejska, ale także Stany Zjednoczone i państwa arabskie położone nad Zatoką Perską.
Spór na linii Chorwacja - Węgry
Po zaostrzeniu przez Węgry przepisów antyimigracyjnych i uszczelnieniu granicy z Serbią tysiące migrantów zmieniły trasę, którą usiłują dotrzeć do Europy Zachodniej. Teraz próbują się dostać do bogatych krajów UE także przez Chorwację i będącą w strefie Schengen Słowenię.
Około 10 700 migrantów napłynęło z Węgier do Austrii do niedzielnego popołudnia, więcej niż przez całą sobotę - poinformował rzecznik policji w kraju związkowym Burgenland we wschodniej Austrii. W sobotę przybyło ogółem 10 500 migrantów.
Chorwacja, która stanęła w obliczu rosnących tłumów z powodu zabarykadowania przez Węgry granicy z Serbią przed migrantami zmierzającymi na północ, kieruje ich do granicy z Węgrami, które z kolei odsyłają tych ludzi do ośrodków w Austrii.
Źródło: CNN Newsource/x-news
Napięta pozostaje sytuacja na granicy bułgarsko-tureckiej. Na razie tureckie wojsko, żandarmeria i policja nie wypuszczają kilkutysięcznej rzeszy uchodźców poza miasto Edirne, w okolicach którego od początku tygodnia gromadzą się licznie imigranci.
Jak poinformował w niedzielę bułgarski minister obrony Nikołaj Nenczew obecnie po bułgarskiej stronie granicy znajduje się ponad 110 wojskowych, w tym funkcjonariusze wywiadu wojskowego, będący wsparciem dla kilkuset policjantów i żandarmerii. Jak dodał, w razie potrzeby liczba żołnierzy ochraniających granicę wzrośnie do 1000.
W nocy soboty na niedzielę nie wpuszczono do Bułgarii ok. 30 osób, a 100 zatrzymano po nielegalnym przekroczeniu granicy. Poprzedniej nocy liczby te były trzykrotnie wyższe. Jednocześnie w Sofii trwa przeszukiwanie miejsc, w których mogliby tymczasowo przebywać uchodźcy. Jak informują służby bułgarskie, od piątku zatrzymały ponad 300 nielegalnych imigrantów.
Wypadek u wybrzeży Turcji
Co najmniej 13 migrantów zginęło w niedzielę, kiedy ich ponton zderzył się z promem u wybrzeży Turcji. Migranci płynęli na grecką wyspę Lesbos. Według tureckiej agencji prasowej DHA wśród ofiar śmiertelnych jest czworo dzieci; uratowano 20 osób. Równocześnie grecka straż przybrzeżna poszukiwała 27 ludzi, uznanych za zaginionych, gdy łódź z migrantami zatonęła w nocy z soboty na niedzielę w pobliżu Lesbos.
Na wyspę Lesbos codziennie przybywają dziesiątki łodzi wypełnionych nielegalnymi imigrantami. Dla wielu tysięcy ludzi, uciekających przed konfliktami i biedą z Bliskiego Wschodu i Afryki, ta położona w pobliżu wybrzeży Turcji wyspa jest jednym z pierwszych etapów podróży do Europy.
Szef dyplomacji Węgier Peter Szijjarto oświadczył w sobotę, że Chorwacja "kłamała w żywe oczy" Węgrom i UE twierdząc, że zawarła dwustronne porozumienie z władzami w Budapeszcie w sprawie przewiezienia tysięcy migrantów do węgierskiej granicy. Wcześniej w sobotę premier Chorwacji Zoran Milanović powiedział, że jego kraj nadal będzie wysyłał imigrantów na Węgry, pomimo ostrego sprzeciwu ze strony Budapesztu.
Źródło: TVN24/x-news
Rzecznik węgierskiego rządu Zoltan Kovacs oświadczył, że Chorwacja zawiodła Węgry i UE, nie chroniąc odpowiednio zewnętrznych granic UE. Oskarżył Zagrzeb o odstąpienie "od wszystkich zobowiązań prawnych". Rząd Węgier zarzuca władzom Chorwacji, że w piątek bez wcześniejszego uzgodnienia przetransportowały autobusami i pociągiem ponad 8 tys. imigrantów przez granicę chorwacko-węgierską.
Chorwacja zamknęła siedem z ośmiu przejść granicznych z Serbią po tym, gdy Węgry zamknęły swoją granicę z Serbią i na terytorium Chorwacji przedostało się kilkanaście tysięcy uchodźców.
W niedzielę Węgry otworzyły dla ruchu samochodowego główne przejście na granicy z Serbią - Roeszke-Horgosz - które pięć dni temu zamknięto, by zapobiec przedostawaniu się fali migrantów na terytorium węgierskie. W środę na tym przejściu doszło do stać między migrantami a węgierską policją, która użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych. Ponowne otwarcie jest rezultatem negocjacji między szefami resortów spraw wewnętrznych Węgier i Serbii, Sandora Pintera i Nebojszy Stefanovicia.
PAP/IAR/aj