Data publikacji:
2017-09-13
Strona główna > Artykuł
Andrzej Sowa: nie lubię określenia "trzeźwy narkoman"
Jedynka
Wygrany festiwal w Jarocinie, muzyka, przyjaciele, dziewczyny - tak wyglądało życie Andrzeja Sowy. - Miałem 25 lat i otwarte wszelkie możliwości. Rok później byłem bezdomny, leżałem w piwnicy z ropiejącymi nogami - wspomina gość audycji "Ocaleni", były lider zespołu Maria Nefeli.
illustration photofot. Shutterstock/diy13
W tamtej chwili - jak opowiada - uświadomił sobie, jak bardzo jest samotny i przeraził się, że może umrzeć. - Pojawiło się pytanie: a jeśli po tamtej stronie coś jest, no to co? To będę miał przerąbane, bo sprzedawałem i produkowałem narkotyki, napadałem na ludzi, wyłudzałem pieniądze - wspomina.
Dziś Andrzej Sowa jest czysty i podkreśla, że nie lubi określenia "trzeźwy narkoman". - Denerwuje mnie takie gadanie, Biblia mówi wyraźnie "oto czynię rzeczy nowe". Stygmatyzowanie, przybijanie ludziom, którzy wyszli z nałogów, pieczątek na czole jest niebiblijne. Nie czuję się narkomanem, jestem nowym człowiekiem - przekonuje.
Opowiada też o fascynacji punkiem i anarchizmem oraz o swoich dziewięciu śmierciach.
***
Tytuł audycji: Ocaleni w cyklu Twarzą w twarz
Prowadzi: Rafał Porzeziński
Gość: Andrzej Sowa (terapeuta uzależnień, lider zespołu Maria Nefeli)
Data emisji: 12.09.2017
Godzina emisji: 20.10
mg/kk