Data publikacji:
2018-03-15
Strona główna > Artykuł
"Płyty z muzyką Boba Marleya są jak msze"
Dwójka
- Jedną z najpiękniejszych rzeczy jest śpiewanie z wiarą w to, co śpiewasz. Płyty Boba są jak nabożeństwo. Kiedy gram jego piosenki, nie muszę pamiętać tekstu. Wystarczy jeden wers, bym poczuł w sercu otuchę - mówił w Dwójce Monty Alexander.
Monty Alexander fot. PAP/EPA/GEORGIOS KEFALAS
Bohaterem audycji był znakomity jamajski pianista, który opowiadał o Bobie Marleyu, rastafarianach i nowojorskich klubach. Jako siedemnastolatek wyjechał z Kingston i zamieszkał z matką w Miami Beach. W jednym z tamtejszych klubów usłyszał go sam Frank Sinatra i natychmiast sprowadził do Nowego Jorku. Jaco Pastorius chciał od niego kupić bas, Bob Cranshaw ratował go w tarapatach, a Ray Brown opowiadał mu przez telefon dowcipy. Monty Alexander przyznaje jednak, że czuje się przede wszystkim Jamajczykiem. A Jamajka to reggae.
- O wielkości Boba Marleya zdecydowały dwie rzeczy. Po pierwsze talent, dzięki któremu wszyscy pokochali jego muzykę. Po drugie to, że pragnął, niczym kaznodzieja w kościele, podnosić ludzi na duchu, nieść im pocieszenie i nadzieję. Stał się dla wielu muzyków źródłem inspiracji. Także dla mnie. Myślę o tym wszystkim podczas gry na fortepianie, bo muzyka ma olbrzymie znaczenie duchowe - mówił Monty Alexander.
Który gatunek muzyczny najbardziej mu odpowiada? Jakie znaczenie ma dla niego muzyka Chopina? O tym w nagraniu audycji.
***
Tytuł audycji: Rozmowy improwizowane
Prowadzą: Tomasz Gregorczyk i Janusz Jabłoński
Data emisji: 15.03.2018
Godzina emisji: 22.00
mko/bch