Strona główna > Artykuł

"Majdan to jedność" - reportaż Eweliny Karpacz-Oboładze

Studio Reportażu i Dokumentu

Ludzie wiedzieli, że coś się dzieje na Majdanie, ale do ostatniej chwili żyli normalnie, codziennym życiem. Tak jakby ich absolutnie to wszystko nie dotyczyło - opowiada jeden z rannych w czasie zamieszek w Kijowie.

Ukraińskie wojsko podczas defilady wojskowej z okazji 30. rocznicy niepodległości Ukrainy, sierpień 2021 r.fot. Shutterstock/Oleh Dubyna

"Majdan to jedność" - reportaż Eweliny Karpacz-Oboładze

Centralny Szpital Kliniczny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie jako pierwszy w Polsce przyjął poszkodowanych w czasie protestów na Ukrainie. Obecnie przebywa w nim 13 osób. - Na Majdanie były osoby, które rozmawiają po ukraińsku, rosyjsku, polsku, węgiersku, rumuńsku i wszyscy oni są obywatelami Ukrainy. Atmosfera w grudniu na Majdanie była niezwykle emocjonalna, wszyscy chcieli zrzucić Janukowycza i każdy znajdował sobie jakieś zajęcie - wspomina jeden z rannych hospitalizowanych w Polsce. Jedni budowali barykady, inni nosili jedzenie, należeli do samoobrony Majdanu, jeszcze inni tworzyli galerię współczesnej sztuki malarzy rewolucyjnych.

Inny z leczonych w Polsce Ukraińców opowiada, że był na Majdanie cały czas, od pierwszego dnia. - Opozycyjni politycy przywieźli tzw. narodową platformę, ogromny autobus z kolumnami i mikrofonem, dzięki czemu każdy mógł na niej wystąpić - mówił reportażystce Polskiego Radia. Jak dodaje, od razu przyjechała również milicja i początkowo próbowała ludzi nie przepuszczać.

- Znalazłem fantastycznych przyjaciół, była atmosfera wspólnoty, której nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy. Ludzie odkrywali w sobie takie talenty, których nawet nie podejrzewali w swoim życiu. I to część romantyczna tego Majdanu, która miała miejsce w grudniu - mówi jeden z demonstrujących.

Inny z hospitalizowanych podkreśla, że Majdan był jak osobne państwo - poza jego terenem życie w Kijowie toczyło się spokojnie. Działały zarówno urzędy, jak i kluby. Te ostatnie były otwarte nawet na terenie Majdanu. - Ludzie wiedzieli, że coś się dzieje na Majdanie, ale do ostatniej chwili żyli normalnie, codziennym życiem. Tak jakby ich absolutnie to wszystko nie dotyczyło - wyjaśnia.

- Gdy zaczęły się pierwsze walki, stacje wokół Majdanu były pozamykane. Jak doszedłem, to tam wszyscy ludzie spacerowali, śmiali się, pili kawę, podczas gdy parę metrów dalej był Majdan, a jeszcze dalej toczyły się prawdziwe walki z granatami, wystrzałami, rannymi, z wielką ilością krwi i karetkami pogotowia - opowiada ranny. Jak dodaje, w ten sposób Majdan dzielił Kijów na pół.

Jaka była motywacja ludzi, którzy byli na Majdanie? Protestujący podkreśla, że chciał normalnego życia. – Ale nawet jak na tę chwilę zwyciężyliśmy, nie ma już Janukowycza, to może być jeszcze gorzej, dlatego że teraz nasza opozycja, wszyscy, którzy są władzą, dzielą między sobą mandaty. Ten chce być prezydentem, ten królem, a tamten carem. Teraz u nas jest 45 milionów bohaterów: i ten, kto tam był, i ten, co go tam nie było, a tam było mało ludzi – wyjaśnia jeden z manifestujących.

Ukraińcy mówią, że najważniejsze, żeby śmierć bohaterów Majdanu nie poszła na marne. Jak Ukraińcy leczeni w Polsce patrzą dziś na to, co się wydarzyło? Co zapamiętali najlepiej? Jak widzą przyszłość swojego kraju?

Czytaj również: 

***

Reportaż "Majdan to jedność" Eweliny Karpacz-Oboładze został wyemitowany we wtorek (22.02) o godz. 23.10 na antenie Programu 1.