Strona główna > Artykuł

"Dom podaj dalej" - reportaż Adama Bogoryja-Zakrzewskiego

Studio Reportażu i Dokumentu

To reportaż o zaangażowaniu się Polaków w pomoc Ukraińcom na Ukrainie. Pomoc niesioną zarówno przez członków stowarzyszeń humanitarnych, jak i siostry zakonne. Pomoc, która ujmuje szczerością i oddaniem, a czasem budzi kontrowersje.

Od prawej siostra Karolina i Anna ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Apostolstwa Katolickiego Siostry Pallotynki w Gródkufot. Adam Bogoryja-Zakrzewski

"Dom podaj dalej" - reportaż Adama Bogoryja-Zakrzewskiego

Jeden z bohaterów audycji, Stanisław Szarzyński, prezes Stowarzyszenia Pamięci Polskich Termopil i Kresów w Przemyślu oraz wiceprezes tamtejszego Klubu Inteligencji Katolickiej, wozi dary dla rodzin o polskich korzeniach już od ponad dwudziestu lat. Otwarcie mówi o zażenowaniu, niesmaku, jakie odczuwa, przejeżdżając przez miejscowości zachodniej Ukrainy. Nie może pogodzić się z widokiem, który przypomina mu los jego ojca z końca lat II wojny światowej, flag banderowskich widocznych niemal w każdym punkcie kontrolnym na rogatkach ukraińskich miast. Jest synem kresowiaka, który urodził się w Gródku Jagiellońskim, starym mieście polskim z XIV wieku. To właśnie tu od ponad 20 lat wraz z żoną Martą - także kresowianką - 75-letni pan Stanisław wozi dary dla najbardziej potrzebujących. 


Te wszystkie dary musiały  zmieścić się w jednym samochodzie osobowym państwa Szarzyńskich, fot. Adam Bogoryja-Zakrzewski Te wszystkie dary musiały zmieścić się w jednym samochodzie osobowym państwa Szarzyńskich, fot. Adam Bogoryja-Zakrzewski

- Zaapelowałem do sympatyków Kresów i Kresowian, by wpłacali na konto stowarzyszenia, by pomagać Polakom na Ukrainie. Dzisiaj jestem niemile zaskoczony, że po takiej pomocy, po takim otwarciu granicy dla Ukraińców, o których nie wiadomo, z jakiej są opcji, przyjmuje się ich do Polski. A ja, po tej ukraińskiej stronie widzę flagi banderowskie. To ja banderowcom będę pomagał?!

Siostry zakonne pomagają

Ksiądz proboszcz tutejszej parafii i siostry ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Apostolstwa Katolickiego, pallotynki z Gródka, podkreślają, że muszą pomagać najbardziej potrzebującym. Część tych darów przekażą wolontariuszom, którzy zawiozą je do Kijowa czy Żytomierza. - Tak samo pomagamy ludziom w Gródku, którzy przyjęli uchodźców. To jest najważniejsze, aby ta pomoc trafiła do najbardziej potrzebujących. Mówią o sobie, że są siostrami każdego człowieka. 

- Dostałyśmy wiadomość z Kijowa, że jedzenia, które wysłaliśmy, wystarczy im na cały tydzień. I to było coś pięknego, bo wtedy w Kijowie ludzie nie mieli chleba. Teraz sytuacja się zmieniła. Dostają go za darmo. Mogą pójść do sklepu i dostaną po trzy bochenki. To jest ważne, bo Kijów był odcięty od dostaw. To jest coś pięknego, że jeden nie zatrzymuje dla siebie, tylko daje. Dziś Ukraina nie przetrwałaby, gdyby nie pomoc z Polski - mówi z powagą siostra Karolina.

Po chwili dodaje: "Jestem dumna, że jestem Polką, że możemy czuć coś takiego. Jestem szczęśliwa, że Polska pokazała, że nie ma żadnych uprzedzeń". Prosi o wyrozumiałość z powodu języka. - Myślę cały czas po ukraińsku i rosyjsku i te języki mylą się mi - przyznaje. Siostra pomaga w tłumaczeniu rozmowy z Nadią i jej pięcioletnią córką Mają. - Maja pokazała mi kulę, w której była zabawka. Dziewczynka nadal twierdzi, że to nie jest zabawka, a te dziury w niej to ślady po bombach. 

Żeby tata był blisko

Maja to delikatna blondyneczka w wieku przedszkolnym, przy której wybuchały bomby. Z powodu wybuchów straciła na jakiś czas mowę. Obie musiały uciec z Żytomierza. Nadia jest żoną wojskowego. Więcej mi nie wolno powiedzieć - dodaje siostra. 


5-letnia Maja - uchodźczyni z Zaporoża z kotkiem Programu 3 Polskiego Radia 5-letnia Maja - uchodźczyni z Zaporoża z kotkiem Programu 3 Polskiego Radia

Z domu zabrali dla córeczki jedną książkę - bajkę. Tato, który został, pomyślał o córce. Maja pokazuje mi bajkę w telefonie, którą napisał i którą czyta… jej tata. Dziewczynka uśmiecha się, gdy jej słucha.

W kuchni u sióstr rwetes. Pięcioro uchodźców pomaga, jak może. Pani stomatolog z Żytomierza gotuje bigos, Maxim - programista - kroi chleb, siostra Anna szykuje następny bochenek, Nadia - prawniczka - go kroi i podaje na stół. A pięcioletnia Maja pokazuje wszystkim kotka, prezent z Programu 3 Polskiego Radia, z napisem "Nie odwracaj kota ogonem". Uchodźcy zostaną tu jakiś czas. Potem dalej w drogę. - To taki dom "podaj dalej" - śmieje się siostra Karolina.

Co potem? Żona Maxima z Żytomierza dojechała już do Szczecina. Pojadą do niej lub wrócą. Obie mamy z Żytomierza chcą wrócić do domu, gdy tylko będzie można. O ile jeszcze stoi…

***

Reportaż "Dom podaj dalej" autorstwa Adama Bogoryja-Zakrzewskiego został wyemitowany w niedzielę (24.04) o godz. 22.05 na antenie Programu 3.