Strona główna > Artykuł

"Przekop dla żeglarzy" - reportaż Adama Bogoryja-Zakrzewskiego

Studio Reportażu i Dokumentu

Przekop na Mierzei Wiślanej - sztandarowa inwestycja transportowa, otwarta 17.09.2022 r. wzmogła oczekiwania mieszkańców terenu i żeglarzy. Nie wystarcza im już przekopanie mierzei. Chcą więcej, by wykorzystać szansę, jaką dają połączone Zalew Wiślany i Zatoka Gdańska, z której już niedaleko na otwarty Bałtyk.

Pierwsze jachty przepływają przez przekop na Mierzei Wiślanej fot. Adam Bogoryja-Zakrzewski

"Przekop dla żeglarzy" - reportaż Adama Bogoryja-Zakrzewskiego

Żeglarzom nie pozwolono przepłynąć tego uroczystego dnia przez śluzę. Wypłynęły tylko oficjalne jednostki morskie np. Zodiak II - holownik, lodołamacz. Mogli przepłynąć dopiero następnego dnia, po zakończeniu oficjalnej uroczystości z udziałem najwyższych władz państwa. A przypłynęło ok. 60-iu jednostek.

- W sieci były informacje, że nikt nie przejdzie, że nie ma wstępu. Wszyscy byliśmy zdziwieni, że tylko oficjele mieli szansę przepłynąć kanał. To troszkę pomyłka - powiedział kpt. Jan Świętoniowski z jachtu "Rzeszowiak". - To dla nas przykre, że tak się stało. Wpływu na władzę nie mamy - dodają żeglarze z "Rzeszowiaka"

Załoga jachtu "Rzeszowiak" Załoga jachtu "Rzeszowiak", fot. Adam Bogoryja-Zakrzewski 

Nikt z Ministerstwa Infrastruktury ani z organizatorów uroczystości otwarcia Przekopu nie wyjaśnił mi dlaczego nie pozwolono żeglarzom przepłynąć przez kanał przecinający Mierzeję Wiślaną pierwszego dnia, tj. podczas lub zaraz po oficjalnej uroczystości otwarcia śluzy. Nie poskutkował nawet argument, który podnosili inwestorzy że będzie to przekop także dla żeglarzy. A większość z nich jest zadowolona z tej inwestycji.

- Niesamowita rzecz, bo ten przekop ma znaczenie dla rozwoju Zalewu Wiślanego. Powstał najlepszy akwen do nauki żeglowania. Nie ma tu tak silnych wiatrów i sztormów, jak nawet na Zatoce Gdańskiej. Bywają szkwały, takie "Daj Boże zdrowie", natomiast woda jest dużo spokojniejsza i można uczyć się żeglowania - podkreślił Marek Gołkowski z jachtu "Kompis". 

Żeglarze z Gdańska. którzy na kilka minut przycumowali przy portowej kei, już poza śluzą też chwała inwestycję, ale podkreślają także jej mankamenty.

- By przycumowac trzeba mieć indywidualną zgodę kapitanatu. Warto byłoby by ten port stał się przystanią żeglarską, a nie tylko przeprawą. Trzeba "wejść" na konkretną godzinę do śluzy i czekać na jej otwarcie. Dla przeciętnego żeglarza nie jest to wygodne. On chciałby wyjść na keję do portu, zobaczyć...

Ryszard Doda z jachtu "Kompis", który próbował dostać się na keję nie kryje niezadowolenia. - To jest przykład jak przekop nie jest dostosowany dla małych jednostek. Nie ma żadnych drobinek, tylko ratunkowe. Nie ma możliwości wyjścia do toalety. Poler jest bardzo wysoko, na 2.5 metra - mówił. - Rzucamy cumę na poler jak lasso - śmieje się kapitan "Kompisa" - zaznaczył Grzegorz Pionke.


Załoga jachtu "Kompis" podczas śluzowaniai Załoga jachtu "Kompis" podczas śluzowania, fot. Adam Bogoryja-Zakrzewski

Najważniejsze jest jednak, że żeby płynąć z Gdańska do Elbląga nie trzeba mieć ze sobą paszportu. Marek Gołkowski - były Konsul Generalny RP w Kaliningradzie i żeglarz wyjaśnił dlaczego korzystanie z Cieśniny Piławskiej, łączącej rosyjską stronę zalewu Wiślanego z Bałtykiem było dla polskich żeglarzy zawsze utrudnione. - Nigdy nie miało się pewności czy Rosjanie pozwolą przepłynąć cieśniną. 

ZSRR a potem Federacja Rosyjska nie honorowała umów, które podpisała z Polską. Umowa o żegludze swobodnej przez Cieśninę Piławską została podpisana w 1946 roku. Na jej mocy statki mogły wychodzić z Elbląga przez cieśninę bez kontroli. Tyle że w tej umowie nie wspomina się o jachtach. Z tego powodu Rosjanie złośliwie zaczęli twierdzić, że umowa nie obejmuje jachtów.

W 1968 roku lub rok później, MSZ PRL-owski przyjął notę, którą wystosował do nas - jak rozumiem do attache wojennego w Moskwie i Ministra Obrony Narodowej. Stwierdzała, że każde przejście przez Cieśninę Piławską, gdzie jest port wojenny w Bałtyjsku, musi być uzgadniane ze sztabem generalnym w Moskwie. Przyjmując taką notę teoretycznie zgodziliśmy się na te warunki. |I od tego momentu zaczął się prawdziwy bałagan, bo zgodziliśmy się, że wojsko będzie decydowało o tym, kto może przejść przez cieśninę, a kto nie. I było to niezgodne z umową podpisaną w 1946 roku.

Przekop z Zatok i Gdańskiej na Zalew Wiślany Przekop z Zatok i Gdańskiej na Zalew Wiślany, fot. Adam Bogoryja-Zakrzewski 

Po 1989 roku, gdy Federacja Republik Socjalistycznych stała się sukcesorem Rosji trzeba było podpisać nową umowę. Rosjanie nie chcieli tego zrobić. To czysta złośliwość.

Próbowaliśmy w MSZ i poza nim, "miękką siłą" doprowadzić do tego, by granica stała się przeźroczysta, by nie było tych kłopotów. Jednym z pomysłów było zorganizowanie wielkich regat na zalewie. To powodowało, że jachty przepływające przez Cieśninę Piławską zyskały parasol rządowy. Jednak jak ludzie pływali sami, a nie w regatach to zdarzało się, że jachty były aresztowane, bo np. kończyła się wiza albo ważność paszportu.

Od 2018 roku, gdy wbito pierwszą łopatę, można było swobodnie pływać przez Cieśninę Piławską Rosjanie bardzo nie chcieli tego przekopu , gdyż już nie mogli trzymać nas w garści.

Na Zalewie Wiślanym jest osiem portów. Niemcy, Skandynawowie, Holendrzy chcą pływać po tym akwenie. Nie dojdą jednak morskimi jachtami do nich, bo jest za płytko. Sens tego przekopu jest wtedy, gdy będą odmulane wejścia do portów, bo nie wierzę w bajki o przewozach towarowych - dodaje były konsul.

- W tej chwili jest remontowany port we Fromborku. Tam normalny jacht nie wejdzie. To ma być port dla rybaków. Może będzie miejsce dla pięciu jachtów - tłumaczył kpt. Grzegorz Pionke z jachtu "Kompisa"

Mariny w portach wyglądają jednak coraz lepiej. Są toalety. W niektórych można skorzystać z kuchni pod dachem, pralki. Nigdzie nie można jednak zatankować z kei.

Ryszard Doda - operator mariny w Nowej Pasłęce ma porównanie, jak od 96 roku - gdy tu przyjechał - zmieniła się dzięki turystyce ta zapuszczona przed laty rybacka wioska.

- Teraz ci sami rybacy uwierzyli w turystykę. Kupili łodzie motorowe, są 3-4 pensjonaty, dwie restauracje, sklep. Niech samorząd odwróci się od lądu, popatrzy na zalew. W Iławie, Ostródzie powstały stocznie jachtowe, eksportujące np. do Niemiec. Trzeba opracować strategię dla regionu.

Żeglarze liczą, że pieniądze zainwestowane w przekop i tor wodny do Elbląga nie pójdą na marne i wpłyną na rozwój miejscowości nad zalewem. Trzeba jednak pogłębić i to jak najszybciej podejścia do portów na tym akwenie. Przekop już jest. Już można na nim zarabiać. Szkoda tych zainwestowanych pieniędzy. Tor wodny do portu w Elblągu będzie pogłębiony dopiero za rok.

Czytaj również: 

***

Reportaż "Przekop dla żeglarzy" autorstwa Adama Bogoryja-Zakrzewskiego został wyemitowany w piątek (30.09) o godz. 0.35 na antenie Jedynki.