Strona główna > Artykuł

"Murowanka" - reportaż Urszuli Żółtowskiej-Tomaszewskiej

Studio Reportażu i Dokumentu

Zimą, albo gdy padało, to graliśmy w warcaby, pani Ania organizowała nawet turnieje. Poza tym dwa razy w miesiącu wyświetlane były filmy. Wszystkie oglądaliśmy z zapartym tchem, a chętnych było tyle, że czasem to trzeba było własny stołek ze sobą przynieść.

W warszawskiej dzielnicy Wawer przez wiele lat niszczał niewielki parterowy budynek z czerwonej cegły, licówki tzw. „garncówki”.fot. Urszula Żółtowska-Tomaszewska

"Murowanka" - reportaż Urszuli Żółtowskiej-Tomaszewskiej

W warszawskiej dzielnicy Wawer przez wiele lat niszczał niewielki parterowy budynek z czerwonej cegły, licówki tzw. „garncówki”.  z tej samej, z której zbudowano Warszawskie filtry, kościół na Placu Narutowicza. Mały, niepozorny, przy ruchliwym Trakcie Lubelskim. A przed budynkiem  stoi odsłonięty w 1930 roku pomnik poświęcony Józefowi Piłsudskiemu i poległym w obronie ojczyzny w latach 1918–1920. Też  został  zbudowany ze składek mieszkańców Wawra. Na przełomie wieku IXI-go  i XX-go to były bardzo biedne okolice. Mimo to, w roku 1903 mieszkańcy okolicy zbierają społecznie pieniądze, żeby wybudować szkołę. W zaborze rosyjskim tylko 20 procent dzieci chodzi do szkoły. Analfabetyzm jest powszechny. A tu ubodzy ludzie chcą, żeby ich dzieci się kształciły. Wtedy w Wawrze wszystkie ważne budynku, jak poczta, areszt i Sąd Pokoju są drewniane. A oni budują szkołę z niezwykle pięknej, drogiej cegły z Kawęczyna. Została zbudowana w pobliżu starej karczmy (austerii) wawerskiej. Tuż przy karczmie został postawiony w 1919 roku krzyż powstańczy, upamiętniający poległych żołnierzy pierwszej i drugiej bitwy pod Wawrem powstania listopadowego.

W latach 1903–1915, czyli do opuszczenia Warszawy przez Rosjan, dzieci w Murowance były zmuszane do nauki w języku rosyjskim. Rocznie uczęszczało na zajęcia od 70 do 100 dzieci.

W latach okupacji w budynku Murowanki funkcjonowała szkoła zawodowa. W klasach szkolnych i prywatnych mieszkaniach działał również tajny teatr.

Według niektórych źródeł podczas okupacji w Murowance urządzono dodatkowo za zgodą władz niemieckich muzeum powstań listopadowego i styczniowego. Miało ono służyć jako instrument propagandy antyrosyjskiej. Po wojnie przez kilkanaście lat Murowanka była wykorzystywana jako zaplecze innej szkoły i stołówkę półkolonii letnich. W dwóch izbach mieszkały emerytowane nauczycielki. 

Wspomnienia Grzegorza Nazarewicza

– Moi dziadkowie wprowadzili się do Wawra tuż przed wybuchem drugiej wojny. Przy ulicy Barbórki wynajęli mieszkanie na pierwszym piętrze drewnianego domu. Wcześniej mieszkali przy Stalowej 11, w czynszowej kamienicy z Matką Boską na podwórku studni. - Ja urodziłem się w 1956 roku w klinice położniczej w Aninie i przez większość życia, aż do rozbiórki domu w 2015 roku, mieszkałem w Wawrze, w dawnym mieszkaniu dziadków. Uczyłem się w Szkole Podstawowej nr 102 przy ulicy Minerskiej. Do „Murowanki” chodziło się przez jezdnię, od tyłu, furtka była zawsze otwarta. Lekcje się tam nie odbywały, budynek był już mocno zaniedbany, dach przeciekał, ale mieściła się stołówka, a od strony frontowej, tej z gankiem - świetlica. Nie korzystałem ze stołówki, ale czasem przychodziłem do kolegów. Przez okienko w ścianie wydawano obiady, jakaś zupka, jakiś mielony, marchewka. Przyjemnie tamtędy przejeżdżać - mówił. 

Wspomnienia Mirosławy Pawińskiej

– W 1964 roku sprowadziliśmy się do Wawra, a rok później poszłam do szkoły numer 102. Płowiecka była już wówczas ruchliwą ulicą, więc od pierwszej klasy, po lekcjach zostawałam w  świetlicy, w Murowance. Była takim przedłużeniem szkoły. W świetlicy pracowała między innymi pani Anna Purzycka. Fantastyczna, miła, opiekuńcza, miała wówczas około czterdziestu lat. Pomagała nam w matematyce, chciała i umiała pomóc, dobrze tłumaczyła. Tak długo, aż dziecko zrozumiało. Nie złościła się, była cierpliwa. Czasem to nawet nie słuchałam na lekcji, bo wiedziałam, że pani Ania wytłumaczy mi w świetlicy. Miała do tego wyjątkowy dar, a nauczyciele to różnie tłumaczyli. Choć ogólnie nie mogę narzekać, byli bardzo zaangażowani, myślę, że bardziej niż dzisiaj. Moją wychowawczynią była pani Alfreda Kawalec, też fantastyczna osoba. Wyrozumiała. Lubiłam tę szkołę, tarczę zachowałam do dzisiaj.

Jak mieliśmy już lekcje odrobione, a staraliśmy się zrobić to jak najszybciej, to pani Ania zabierała nas na swoją posesję, to był duży teren, na którym był staw. Szliśmy za nią jak kaczki za mamą, a właściwie to biegliśmy, tak bardzo chcieliśmy się kąpać. Poza tym śpiewaliśmy, recytowaliśmy wiersze, zabawy były świetne. Gdy było zbyt zimno na kąpiele, to chodziliśmy na spacery do lasu. To były wspaniałe czasy, jeszcze dużo pustych terenów, otwartej przestrzeni. Mniej samochodów, ciszej, spokojniej, wszystko było bardziej przyjazne. Przed siedemnastą wracaliśmy do „Murowanki”, wówczas odbierali nas rodzice.

W Murowance działała stołówka, gotowano na miejscu, nie tak jak dzisiaj, że wszystko przywożą. Do dziś pamiętam barszcz czerwony, panie ścierały buraczki na tarce. Boże jakie to było dobre! Nauczyciele też tam jadali. Uczniowie siadali przy małych stolikach, nauczyciele – przy dużym. Budynek był tak blisko, że słychać było szkolny dzwonek. Wtedy, czy ktoś zjadł, czy nie, biegliśmy wszyscy. W kapciach, nawet zimą. Życie tętniło.

Obok szkoły, po prawej stronie był jeszcze mały sklepik pani Kuciowej. Spożywczy. Kapusta, ogórki, chleb, mleko. I oranżada! Piło się ją na miejscu. Do dziś jej smak pamiętam. A na tyłach „Murowanki” była budka warzywna pana Krawca. Biegaliśmy raz do jednego sklepu raz do drugiego.

A później wszystko się rozwiało. Zamknięto szkołę 102 i Murowankę też. Latami niszczała. Życie zamarło. Stała nieopalana, pusta. Jak od macochy".

Przez wiele lat Murowanka była w bardzo złym stanie. W 2008 przygotowano projekt rewitalizacji budynku zabytkowego przy ulicy Płowieckiej 77 i adaptacji na potrzeby Wawerskiego Towarzystwa Uniwersytetu Trzeciego Wieku i Galerii Sztuki. Ostatecznie remont budynku, wraz z przywróceniem przedwojennego wyglądu, zakończył się w 2017 roku. Przez kolejne dwa lata budynek stał jednak pusty.

W 2019 r. został on przekazany do użytku Fundacji na rzecz Wielkich Historii, zajmującej się popularyzacją historii i edukacją historyczną. Fundacja prowadzi w Murowance „digipunkt”, czyli punkt darmowej digitalizacji nagrań wideo, audio, zdjęć oraz dokumentów przynoszonych przez mieszkańców Warszawy. Dzięki Fundacji odkrywana jest na nowo historia Murowanki. Magdalena Stop, dziennikarka i warsawianistka kończy pisać książkę o Murowance, w której m.in. opowiada o historii Pomnika poświęconego Józefowi Piłsudskiemu, którego niemieccy okupanci nie zniszczyli, sowieci przewrócili, mieszkańcy zakopali, w 1991 roku odkopali. I przy nim w listopadzie 1991 roku odbyły się uroczystości , o czym informował Telewizyjny Kurier Warszawski. Murowanka dostała nowe życie...

***

Reportaż "Murowanka" autorstwa Urszuli Żółtowskiej-Tomaszewskiej został wyemitowany we wtorek (6.12) o godz. 23.10 na antenie Programu 1.