Strona główna > Artykuł

Urszula Żółtowska-Tomaszewska z nagrodą SRiD. Przypominamy reportaż "Choj, opowieść o Mirosławie Chojeckim"

Studio Reportażu i Dokumentu

Nasza Koleżanka Urszula Żółtowska-Tomaszewska odebrała nagrodę specjalną Studia Reportażu i Dokumentu PR. W uzasadnieniu czytamy: reportażystce niezwykle oddanej swojej pracy, redakcji i kolegom, z którymi pracuje. Ponad to została wyróżniona w konkursie Melchiory w kategorii Dokument za reportaż "Choj – opowieść o Mirku Chojeckim.

Od lewej: Tomasz Kowalczewski, Urszula Żółtowska-Tomaszewska, Krzysztof Gottesman fot. Cezary Piwowarski/Polskie Radio

"Choj, opowieść o Mirosławie Chojeckim" - reportaż Urszuli Żółtowskiej-Tomaszewskiej

– Chojecki założył wydawnictwo NOWA, pierwsze wielkie wydawnictwo opozycyjne w latach 70. – mówi Janina Jankowska. Podobnego zdania jest Elżbieta Rygulska-Chlebowska. – Po stanie wojennym, który go zastał za granicą, bardzo aktywnie organizował pomoc dla podziemia. Przerzucał powielacze, zbierał pieniądze – mówi w reportażu Urszuli Żółtowskiej-Tomaszewskiej. W czerwcu 1976 Mirosław Chojecki był jednym z uczestników akcji pomocy represjonowanym robotnikom Ursusa i Radomia. W tym samym roku wspólnie z innymi organizował Komitet Obrony Robotników. Zajął się niezależną działalnością wydawniczą, odpowiadał za powielanie "Komunikatu KOR" i "Biuletynu Informacyjnego".

Działalność opozycyjna była bardzo ważną dziedziną jego życia, wyróżniał się w niej inicjatywą, a przyjaciele i współpracownicy zwracają uwagę na jego charakter i empatię w stosunku do drugiego człowieka. Pomagał ludziom jeszcze długo przed wprowadzeniem stanu wojennego. – Zrobił mnóstwo dobrego. Szczerze powiedziawszy, nasza wolna ojczyzna nie podziękowała wystarczająco Mirkowi – przekonuje Elżbieta Rygulska-Chlebowska.

Sam Mirosław Chojecki trochę przewrotnie wyjaśnia, że o drodze jego życia zdecydowała Służba Bezpieczeństwa. – Wyrzucono mnie z pracy. Podwyżki premier ogłosił 24 czerwca 1976, a już 25 czerwca ludzie protestowali w Radomiu, Płocku... Następnego dnia Radio Wolna Europa, BBC zaczęły przekazywać informacje o tym. Tego samego dnia premier odwołał podwyżki – wspomina bohater reportażu. Władze wzięły jednak odwet na protestujących. Ludzie byli zatrzymywani i katowani. Ślady bicia zostawały jeszcze długo. Studenci zaczęli organizować pomoc dla represjonowanych, jeździli do Radomia.

30 września 1976 roku Mirosław Chojecki został zatrzymany. Szybko wypuszczony, kilka dni później musiał stawić się w jednej z warszawskich komend. – Funkcjonariusze, którzy się mną zajmowali, chcieli, żebym im opowiedział różne rzeczy związane z KOR. Poza imieniem i nazwiskiem nic więcej im nie powiedziałem – mówi "Choj". Dwa dni po przesłuchaniu stracił pracę. – Okazało się, że mam bardzo dużo czasu. Ponieważ studiowałem chemię, mniej więcej wiedziałem, jak można zrobić farbę drukarską. W tamtych czasach farby nie można było kupić w sklepie. Ludzie nie wiedzieli, że u nich drukujemy – wspomina Chojecki.

***

Reportaż Urszuli Żółtowskiej-Tomaszewskiej "Choj, opowieść o Mirosławie Chojeckim" został wyemitowany w środę (7 grudnia) o godz. 22.10 na antenie Programu 3.