Strona główna > Artykuł

Łódzkie getto w opowieści ocalałej. "Symbol życia" - reportaż Waldemara Kasperczaka

Studio Reportażu i Dokumentu

Utworzone w lutym 1940 roku łódzkie getto było w czasie wojny drugim, po warszawskim, pod względem liczebności skupiskiem ludności żydowskiej w Polsce, a największym na ziemiach wcielonych do III Rzeszy. Łącznie przeszło przez nie około 200 tysięcy osób. Ponad 160 tysięcy stanowili mieszkańcy Łodzi; ponadto Niemcy przesiedlili tam Żydów z Austrii, Czech, Luksemburga i Niemiec oraz z innych, wcześniej likwidowanych gett na terenie Polski.

Getto żydowskie w Łodzi, widok na ulicęfot. forum / RSW / Forum

"Symbol życia" - reportaż Waldemara Kasperczaka

Getto łódzkie było zlokalizowane w najbardziej zaniedbanej części miasta, zamieszkałej głównie przez ludzi biednych i proletariat. Na obszarze o powierzchni około 4 kilometrów kwadratowych skupiono ogromną liczbę ludności - w 1942 roku na 1 kilometr kwadratowy przypadało ponad 42,5 tysiąca osób. Wokół getta oraz wzdłuż jego głównych ulic ustawiono zapory i zasieki z drutu kolczastego. Mimo zamknięcia oraz trudnych warunków Żydzi zorganizowali własną administrację, szkolnictwo, pocztę, opiekę zdrowotną i socjalną. Działał nawet dom kultury.

W połowie czerwca 1944 roku, wobec zbliżającego się frontu, hitlerowcy rozpoczęli "ostateczną likwidację getta łódzkiego". Ostatnią grupę Żydów, około 70 tysięcy osób, wywieźli do obozów w sierpniu 1944 roku. 29 sierpnia ze stacji kolejowej Radegast odszedł do Auschwitz-Birkenau ostatni transport łódzkich Żydów.

29 sierpnia każdego roku Miasto Łódź wraz z Łódzką Gminą Żydowską uroczyście obchodzą to wydarzenie. W 2004 roku, przy okazji 60. rocznicy likwidacji getta, w mieście założono Park Ocalałych. Rosną w nim drzewa dedykowany osobom, które przetrwały koszmar Litzmannstadt Getto

Wspomnienia świadka

- To był bardzo trudny okres w getcie. Śmiertelność była straszna. Głównie to była sprawa głodu; albo głód, śmierć głodowa, albo choroba na tle głodu. (...) Tam już właściwie nikt nie zwracał uwagi, jak ktoś leżał na ulicy, to było chlebem powszednim - wspomina Halina Elczewska, jeden z ocalałych świadków łódzkiego getta. - Nie było też żadnej formy buntu. Człowiek w takich warunkach, przynajmniej tak to pamiętam, jest w dużym stopniu otępiały. Żyje się z dnia na dzień. Od kawałka brukwi do kawałka brukwi następnego dnia - dodaje.

Ocalała nie mówiła o swoich przeżyciach do 1981 roku. Jak twierdzi, musiało się to "uleżeć". - Teraz ja o tych sprawach mówię dlatego, że mam takie poczucie misji do spełnienia. Jak długo żyję, a należę już do tych ostatnich świadków żyjących, tak długo mam obowiązek, żeby o tym mówić - wyjaśnia.

Czytaj także:

***

Reportaż "Symbol życia" autorstwa Waldemara Kasperczaka został wyemitowany we wtorek (29.08) w ramach pasma "Noc z Reportażem" (godz. 1.10-3.00) w Programie 1.