Strona główna > Artykuł

Poszukiwania po wsiach, czyli poradnik młodego folklorysty w pigułce

Dwójka

Chciałem opowiedzieć, jak wyglądały moje badania i nagrania lat temu... 40! Kiedy ja, po prostu, nic nie wiedziałem, nic nie umiałem i w ogóle nie rozumiałem wsi. Nie znałem ich rytmów. Same gafy! To, że wtedy nie zostałem przepędzony… – rozpoczyna swoją opowieść Andrzej Bieńkowski, zapraszając nas do historii pełnej anegdot i nauczek na przyszłość.

Andrzej Bieńkowski umawia się na ze skrzypkiem Stefanem Kotlimowskim. Grabowa 1989fot. Małgorzata Bieńkowska

Mety ze żniw

Pierwszy przykład. 1980 rok, upał jak holender, szczyt żniw. Przecież ja widzę, nie jestem ślepy, tylko nie rozumiem jakie to ma związki przyczynowo-skutkowe. Jadę. Szukam Kapeli Metów. Wiedziałem tylko, że wieś Glina. Trafiłem w końcu do tej Gliny, zmęczony jadę – chałupa zamknięta, nikogo. Otwarte wrota stodoły, idę, pytam, a gdzie są Mety? A, pojechali do żniw. Jasne, żniwa są! Siedzimy pod tą chałupą ze dwie godziny, w końcu, już tak pod wieczór, jedzie furmanka i siedzą wszystkie Mety. Cała kapela Metów siedzi – zmęczeni, umorusani, okurzeni tym pyłem żniwnym. Wtedy zrozumiałem, że jestem kretyn. Jak można w szczycie żniw przyjeżdżać?? W końcu pyta pan Józef, po coście przyjechali. Bąkam coś, żeby z twarzą wyjść, że rozumiem, że umęczeni, bo tam te żniwa od świtu...

- A wie pan, pan poczeka. Umyjemy się, coś zjemy i panu zagramy.

I rzeczywiście oporządzili się, pani Ania, kochana, coś tam upichciła. I oni zagrali. To były jedne z pierwszych chwil, kiedy ja słyszałem taką prymarną grę bez bębna! Byłem głęboko poruszony. Takich przeżyć nie miałem wiele. Może dwa-trzy razy w ciągu tych 40 lat badań. Tak się zaczęła nasza przyjaźń

Józef konia pasie                                      

Józef Lament, świetny skrzypek w Radomskiem. Pan Józef umówił się ze mną, to znaczy – ja się z nim umówiłem. I on mi uciekł. Uciekł, bo nie chciał nagrywać. Pojechałem do jego domu. Pytam się córki, gdzie jest ojciec. A poszedł kunia paść. A gdzie? A tam, ja wyślę chłopaka, to zaraz panu powiem. Pojechał chłopak rowerem – nie ma, nie ma – wraca. I ja pytam: wróci? Nie wiem. A co mówił? A, mówił, że na lewe ucho gorzej słyszy.

Ale myślę sobie – nie daruję! Bo moim takim przykazaniem było, że etnografia jak saper – jak nie teraz, to nigdy! To rzeczywiście jest prawda! No więc wsiadam w tego trabanta, a tam takie płaskie łąki za tą wsią nic nie ma naprawdę płasko bałem tego i stoi samotny koń i… nie ma pana Józefa.

***

Tytuł audycji: Źródła 

Prowadził: Andrzej Bieńkowski

Data emisji: 7.05.2024

Godzina emisji: 15.15