Data publikacji:
2003-04-09
Strona główna > Artykuł
"Czterdzieści dziewięć serc św.Katarzyny"
migracja
Żeby dostać się na średniowieczną wieżę kościoła św. Katarzyny w Gdańsku, trzeba pokonać kilkaset schodów. Tam na jej szczycie wisi 49 dzwonów, z których największy waży 2 tony a najmniejszy niecałe 10 kg. Te dzwony to carillon, instrument wywodzący swój rodowód ze średniowiecznych Niderlandów.
Żeby dostać się na średniowieczną wieżę kościoła św. Katarzyny w Gdańsku, trzeba pokonać kilkaset schodów. Tam na jej szczycie wisi 49 dzwonów, z których największy waży 2 tony a najmniejszy niecałe 10 kg. Te dzwony to carillon, instrument wywodzący swój rodowód ze średniowiecznych Niderlandów. Trzeba uderzać pięściami w grube jak trzonki młotka klocki i już można grać Mozarta czy Chopina...
Bogaty, protestancki Gdańsk miał swoje carillony już w 1561 roku. Tak było do II wojny, gdy dzwony z kościoła zostały wywiezione przez hitlerowców do Niemiec. W latach osiemdziesiątych przedwojenny gdańszczanin, robotnik portowy z Hamburga wpada na pomysł odtworzenia carillonu i rozpoczyna zbiórkę pieniędzy, namawiając do tego ludzi z całej Europy. W sumie zbiera blisko milion marek i razem z kustoszem Muzeum Zegarów Wieżowych w Gdańsku zamawiają 37 dzwonów w ludwisarni w Holandii. Na brakującą oktawę kustosz Grzegorz Szychliński rozpoczyna zbiórkę w kraju. Jesienią 1998 roku w rocznicę millenium Gdańska z wieży kościoła św. Katarzyny rozbrzmiewa hymn narodowy, Bogurodzica, Oda do radości Beethovena. Dziś na carrilonie grają dwie dwudziestoparoletnie dziewczyny, jedyne kobiety na świecie grające na tym instrumencie, dla których ta trudna sztuka stała się pasją a carillon wielką miłością.