Strona główna > Artykuł

"Ramy Europy"

migracja

Adam Pałacki zawsze był lokalną szychą. Pałacki mówi, że robi wszystko, żeby przełamać smutny stereotyp, że w tak biednej okolicy nic się zrobić nie da. Dzięki przyjaźni dziennikarza radiowego nawiązał kontakty z holenderskim biznesem. Nikt nie dał mu gotowej recepty, ale znalazł punkt zaczepienia.

Adam Pałacki zawsze był lokalną szychą. Najpierw kierował zakładem wód gazowanych, potem został szefem produkcji Spółdzielni Zaopatrzenia i Zbytu w Lesku. Trochę później, w garażu, wyrabiał nogi do stołów i krzeseł oraz cięgła do gazu i obudowy do lamp motocyklowych dla Harley’a Davidsona. Najpierw sam, potem z pomocą czterech, a w końcu 40 pracowników. Pomyślał, że przyszedł czas, by mocniej ruszyć głową i wymyślić siebie od nowa. Dzięki przyjaźni dziennikarza radiowego nawiązał kontakty z holenderskim biznesem. Nikt nie dał mu gotowej recepty, ale znalazł punkt zaczepienia. W Holandii co szósty mieszkaniec maluje obrazy. To było ważne odkrycie. Pałacki zdecydował się zmienić branżę. Wyrabia sztalugi i ramy. Jest potentatem. Sprzedaje swoje wyroby w 140 krajach świata. W mieście go cenią, bo wiedzą, że nie ukradł, nie przekręcił, zrobił karierę dzięki własnej głowie. Pałacki dla powiatu jest jak łaska boska, bo daje pracę, uczy jak radzić sobie w interesach, nawet drobnych przedsięwzięciach. Udało mu się w okolicznych mieszkańcach obudzić przedsiębiorczość. Pałacki mówi, że robi wszystko, żeby przełamać smutny stereotyp, że w tak biednej okolicy nic się zrobić nie da. Jest przykładem, jak należy być przygotowanym do działania przed naszym wejściem do Unii.