Strona główna > Artykuł

"Jedziemy, trzeba jechać..."

migracja

Rok temu Ukrainę ogarnęła pomarańczowa rewolucja. Wśród 3 tysięcy Polaków, którzy obserwowali powtórkę drugiej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie, znalazła się duża grupa młodych ludzi. Dla wielu była to pierwsza taka misja. W jakim stopniu rola obserwatora była elementem ich zaangażowania się w służbę publiczną?

Rok temu Ukrainę ogarnęła pomarańczowa rewolucja. Wśród 3 tysięcy Polaków, którzy obserwowali powtórkę drugiej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie, znalazła się duża grupa młodych ludzi. Dla wielu była to pierwsza taka misja. By dotrzeć do Charkowa, gdzie kontrolowali punkty wyborcze, przejechali setki kilometrów. By przygotować się do zadania, przeczytali tysiące stron i przepisów prawnych. Jak, mimo wcześniejszego, nieobiektywnego zaangażowania w "pomarańczową rewolucję", udało im się wypełnić rolę bezstronnego obserwatora? Co, poza uchybieniami w procedurach wyborczych, zaobserwowali? W jakim stopniu rola obserwatora była elementem ich zaangażowania się w służbę publiczną?