Data publikacji:
2024-10-18
Strona główna > Artykuł
"Wystarczy iskra" - reportaż Antoniego Rokickiego
Studio Reportażu i Dokumentu
To nieznana, nieopisana i nieprzepracowana historia pogromu oświęcimskiego z 1981 roku, kiedy z na pozór banalnego wydarzenia mogło dojść do podpalenia domu, w którym schronili się Romowie. W 43. rocznicę tragicznych wydarzeń w Oświęcimiu reportaż o tej historii.
Joanna Talewicz - prezeska Fundacji "W Stronę Dialogu" z nagrodą od Oświęcimskiego Instytutu Praw Człowieka fot. Antoni Rokicki
Październikowy wieczór 1981 roku. W centrum Oświęcimia dochodzi do tragicznych wydarzeń, które wstrząsają całym miastem. "To był przerażający widok. Wolałabym tego nie zobaczyć" – opowiada jedna z mieszkanek, która odmówiła nam rozmowy przy mikrofonie. Pogrom oświęcimski, rozruchy, zamieszki – to niektóre z określeń opisujących tamten dzień. Do dzisiaj jest to temat tabu…
Jesień 1981 roku. W sklepach brakuje żywności. Rządzący, w tajnych raportach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, otrzymują informacje o narastającym niezadowoleniu społecznym. Każdego dnia przychodzą wieści o kolejnych protestach robotników w zakładach pracy w całym kraju.
Niepokój ogarnia także Oświęcim. Wieczorem 21 października w jednym z tamtejszych barów ustawia się długa kolejka po piwo. Rom Jan Goman prosi swojego znajomego o zakup alkoholu, chcąc uniknąć kolejki. W lokalu dochodzi do bójki. Niedługo po tym jej uczestnicy wychodzą na ulicę, aby zachęcić innych do walki z Romami. Rozpoczyna się pogrom, w którym udział bierze kilkuset mieszkańców.
Wystawa w siedzibie Stowarzyszenia Romów w Polsce przypominająca wydarzenia z 1981 roku/ fot. Antoni RokickiKtoś krzyknął "Cyganie zabili dwoje polskich dzieci" – opowiada Roman Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Romów w Polsce, jeden ze świadków tamtych zdarzeń. I choć plotka o zabójstwie dzieci zostaje szybko zdementowana, wściekłość tłumu nie ustaje. "Wracałem samochodem z randki. Zauważyłem, że coś się pali niedaleko domu mojego ojca, przy ulicy Krasickiego. Otworzyłem okno i usłyszałem - uciekaj, uciekaj" – mówi bohater reportażu. W stronę domów, w których schronili się Romowie, rzucano kamieniami oraz butelkami z benzyną. Podpalono samochody, niektóre z nich zepchnięto do rzeki Soły. Według relacji Romana Kwiatkowskiego, w czasie rozruchów tłum odśpiewał hymn, a także pieśń "My górnicy". "Gdyby nie milicja, wszystkich by spalono" – uważa rozmówca Antoniego Rokickiego.
Roman Kwiatkowski prezes Stowarzyszenia Romów w Polsce/ fot. Antoni RokickiNikt nie zginął, ale niedługo po tym utworzono "Komitet na rzecz wypędzenia Cyganów". Władze zaproponowały, aby wszyscy Romowie przeprowadzili się do baraków pod Bielskiem. Ojciec Romana Kwiatkowskiego (będący przedstawicielem i liderem oświęcimskich Romów, nazywany także wójtem) kategorycznie przeciwstawił się temu. Ostatecznie Romowie zostali wypędzeni z Oświęcimia, otrzymując wilczy bilet do Szwecji. Od tamtych wydarzeń mijają 43 lata. O tym, że pogrom nadal jest tematem tabu, nawet w niektórych romskich rodzinach, opowiada dr Joanna Talewicz – antropolożka pochodząca z Oświęcimia, prezeska Fundacji W Stronę Dialogu. "My Romowie często ponosimy zbiorową odpowiedzialność za rzeczy, których nie zrobiliśmy" – uważa.
W reportażu wykorzystano muzykę Artura Giordano. Notatki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych czytał Janusz Deblessem.
Reportaż Antoniego Rokickiego "Wystarczy iskra" emitowany był w audycji "Klub Trójki: Audiodokument" w poniedziałek (21 października 2024) o godz. 20.05 na antenie Programu 3.
***
SRID

