Strona główna > Artykuł

"ECIK PECIK, OBSIKAMY KOMITECIK"

migracja

Opowieść rozpoczyna się w noc poprzedzającą wprowadzenie stanu wojennego a kończy nie wiadomo kiedy... Historie przeplatają się, krzyżują a nawet przemykają pomiędzy blokami. Mocne fragmenty zostały ocenzurowane!

Nieżyjący już, znany zielonogórski dziennikarz - Andabata - tak w "Szachach w Łagowie" opisuje dni sprzed stanu wojennego: "W Świebodzinie Klem kazał podjechać pod bank, bo musi wymienić trochę waluty na złote, nie wiadomo, co w tym Łagowie biorą - wyjaśnił. Tę krótką przerwę wykorzystaliśmy na tak zwane odcedzenie ziemniaków. Zaraz za bankiem był murek, a za tym murkiem śmietnik. I tam właśnie daliśmy sobie ulgę. Już z zapiętymi rozporkami trafiliśmy na kaprala, któremu towarzyszyło dwóch zomowców. Kapral wylegitymował nas, po czym rzekł z wyrzutami: - Jak wam nie wstyd, zameldowani jesteście w Zielonej Górze a szczać przyjeżdżacie do Świebodzina?". Kilka dni później w telewizorze pojawił się generał w ciemnych okularach. Dziś autorki wracają do wspomnień artystów, aktorów i dziennikarzy, by odnaleźć w nich teatr groteski i mroczną abstrakcję, w którą wpisują się tamte - przecież także czasem zupełnie absurdalne i tragikomiczne - zdarzenia. Opowieść rozpoczyna się w noc poprzedzającą wprowadzenie stanu wojennego a kończy nie wiadomo kiedy... Historie przeplatają się, krzyżują a nawet przemykają pomiędzy blokami. Mocne fragmenty zostały ocenzurowane! W reportażu wykorzystano: fagmenty przemówień PRL-owskich notabli, frag. filmów, frag. koncertu Jacka Kaczmarskiego z 83 z Chicago oraz frag. czołówek znanych programów tv z lat 80-tych.