Strona główna > Artykuł

Audycja "Noc z reportażem" i "Krótkie fale" oraz "Wystarczy iskra"

Studio Reportażu i Dokumentu

W audycji o pasji do krótkofalarstwa, która doprowadziła go do tytuły wicemistrza świata. Historia Jarosława Zwolaka w reportażu Katarzyny Kużel "Krótkie fale". A także o zwyczajnym konflikcie, który okazał się iskrą doprowadzającą do tragicznych wydarzeń - czyli historia pogromu oświęcimskiego z 1981 roku w reportażu Antoniego Rokickiego "Wystarczy iskra". 

Jarosław Zwolak - bohater reportażu "Krótkie fale"fot. Katarzyna Kużel

"Wystarczy iskra" - reportaż Antoniego Rokickiego

"Krótkie fale" – reportaż Katarzyny Kużel

To najstarszy sposób komunikacji na odległość. Choć zmienił się na przestrzeni lat, to jednak amatorów krótkofalarstwa wciąż nie brakuje. Jednym z nich jest Jarosław Zwolak z Koszalina, który pasją telegraficzną zaraził się jako młody chłopak, Obecnie jest wicemistrzem świata w tej dziedzinie i śmiało można powiedzieć, że wie o nie wszystko.

POSŁUCHAJ REPORTAŻU KATARZYNY KUŻEL "KRÓTKIE FALE"

"Wystarczy iskra" – reportaż Antoniego Rokickiego

Październikowy wieczór 1981 roku. W barze w centrum Oświęcimia dochodzi do bójki pomiędzy mężczyznami. Zwyczajny konflikt okazuje się iskrą, która przeradza się w tragiczne wydarzenie, wstrząsające całym miastem. "To był przerażający widok. Wolałabym tego nie zobaczyć – opowiada jedna z mieszkanek, która odmówiła nam rozmowy przy mikrofonie. Pogrom oświęcimski, rozruchy, zamieszki – to niektóre z określeń opisujących tamten dzień. Do dzisiaj jest to temat tabu.

Wystawa w Stowarzyszeniu Romów w Polsce dotycząca wydarzeń z 1981 roku w Oświęcimiu Wystawa w Stowarzyszeniu Romów w Polsce dotycząca wydarzeń z 1981 roku w Oświęcimiu/ fot. Antoni Rokicki

Jesień 1981 roku. W sklepach brakuje żywności. Rządzący w tajnych raportach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych otrzymują informacje o narastającym niezadowoleniu społecznym. Każdego dnia przychodzą wieści o kolejnych strajkach robotników w zakładach pracy w całym kraju. Niepokój ogarnia także Oświęcim. Wieczorem 21 października w jednym z tamtejszych barów ustawia się długa kolejka po piwo. Rom Jan Goman prosi swojego znajomego o zakup alkoholu, chcąc uniknąć kolejki. W lokalu dochodzi do bójki. Niedługo po tym klienci baru wychodzą na ulicę, aby zachęcić innych do walki z Romami. Rozpoczyna się pogrom, w którym udział bierze kilkuset mieszkańców.

"Ktoś krzyknął - Cyganie zabili dwoje polskich dzieci” – opowiada Roman Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Romów w Polsce, jeden ze świadków tamtych zdarzeń. I choć plotka o zabójstwie dzieci zostaje szybko zdementowana, wściekłość tłumu nie ustaje. "Wracałem samochodem z randki. Zauważyłem, że coś się pali niedaleko domu mojego ojca, przy ulicy Krasickiego. Otworzyłem okno i usłyszałem - Uciekaj, uciekaj" – mówi bohater reportażu.

W stronę domów, w których schronili się Romowie, rzucano kamienie oraz butelki z benzyną. Podpalono samochody, niektóre z nich zepchnięto do rzeki Soły. Według relacji Romana Kwiatkowskiego, w czasie rozruchów tłum odśpiewał hymn, a także pieśń górniczą. "Gdyby nie milicja, wszystkich by spalono" – uważa rozmówca Antoniego Rokickiego.

Nikt nie zginął, ale niedługo po tym utworzono "Komitet na rzecz wypędzenia Cyganów". Władze zaproponowały, aby wszyscy Romowie przeprowadzili się do baraków pod Bielskiem. Ojciec Romana Kwiatkowskiego (będący przedstawicielem i liderem oświęcimskich Romów, nazywany także wójtem) kategorycznie przeciwstawił się temu. Ostatecznie Romowie zostali wypędzeni z Oświęcimia, otrzymując wilczy bilet do Szwecji.

Wystawa fotografii Piotra Wójcika w Stowarzyszeniu Romów w Polsce Wystawa fotografii Piotra Wójcika w Stowarzyszeniu Romów w Polsce/ fot. Antoni Rokicki

Od tamtych wydarzeń minęły 43 lata. O tym, że pogrom nadal jest tematem tabu, nawet w niektórych romskich rodzinach, opowiada dr Joanna Talewicz, antropolożka pochodząca z Oświęcimia, prezeska Fundacji W stronę dialogu. "My Romowie często ponosimy zbiorową odpowiedzialność za rzeczy, których nie zrobiliśmy" – uważa.

Fakt, że do pogromu doszło akurat w Oświęcimiu, tak boleśnie naznaczonym w czasie II wojny światowej, ma, zdaniem dr Joanny Talewicz ogromne znaczenie. "W mieście, w którym wcześniej zamordowano w komorach gazowych społeczność romską, żydowską, dochodzi do takich wydarzeń, w których jedna z tych grup zostaje wyrzucona z kraju. Te historyczne wydarzenia nie obudziły ludzi…" – zauważa bohaterka audycji.

Co o tych tragicznych dniach mówią mieszkańcy miasta? Jak na przestrzeni lat zmieniała się pamięć o wypędzonych Romach? Co należy zrobić, aby zabliźnić dawne rany…?

W reportażu występują również - dr Alicja Bartuś z Instytutu Praw Człowieka, dr Teresa Wontor-Cichy z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau oraz mieszkańcy Oświęcimia.

Audycja "Noc z reportażem" emitowana była we wtorek (29 października 2024) o godz. 1.10 na antenie Programu 1.


***

SRID