Strona główna > Artykuł

"Czarne Latawce"

migracja

Czesław Miłosz pisał w przejmującym wierszu "Campo di Fiori": ".przy dźwiękach skocznej muzyki, salwy za murem getta głuszyła skoczna melodiami wzlatywały pary wysoko w pogodne niebo. Czasem wiatr z domów płonących przynosił czarne latawce, łapali płatki w powietrzu jadący na karuzeli." W reportażu przypomninamy ten obraz sprzed 65 lat.

Wiosną 1943 r. przez Pl. Krasińskich szła w latach okupacji hitlerowskiej linia tramwajowa. Tory, w pewnym odcinku, jeszcze przed wjazdem do getta, biegły w ówczesnej ciasnej zabudowie, wzdłuż muru oddzielającego stronę aryjską od żydowskiej. "Plac wyglądał jak targowisko - wspomina w swojej książce "Mur miał dwie strony" Halina Balicka-Kozłowska - Tylu tam było handlujących, tyle nawoływań, rozmów. Nieopodal karuzeli ze skoczną muzyką, stała bateria armatek polowych. Obsługa ich nie odpędzała gapiów, widocznie wśród Polaków czuła się bezpieczniejsza przed spodziewanym atakiem Żydów." Mur miał dwie strony. Po jednej była śmierć, walka bez cienia nadziei, po drugiej pozornie tylko normalne życie i karuzela. To o niej właśnie, po latach napisał poeta Czesław Miłosz przejmujący wiersz "Campo di fiori": ".przy dźwiękach skocznej muzyki, salwy za murem getta głuszyła skoczna melodiami wzlatywały pary wysoko w pogodne niebo. Czasem wiatr z domów płonących przynosił czarne latawce, łapali płatki w powietrzu jadący na karuzeli." W audycji "Czarne latawce" przypomnimy ten obraz sprzed 65 lat. Ówczesny plac Krasińskich i utrwaloną w jego scenerii, dawno już zatrzymaną karuzelę. Czy ustawiona tam karuzela była wyrazem obojętności wobec losu innych, czy też ucieczką od własnych okupacyjnych koszmarów? Odpowiedzi na to pytanie podejmuje się dokumentalista Jacek Leociak (współautor książki "Getto warszawskie - Przewodnik po nieistniejącym mieście") oraz historyk literatury Ryszard Matuszewski.