Data publikacji:
2024-11-19
Strona główna > Artykuł
"Poławiacz z wyspy" – reportaż Grażyny Wielowieyskiej
Studio Reportażu i Dokumentu
Dla Sylwestra Maluchy najważniejsze w życiu są emocje. To one są jego siłą napędową i determinują jego los. Dzięki nim nie opuścił w młodości wyspy i nie wyjechał do miasta. Od ponad 60 lat jest poławiaczem bursztynów na Wyspie Sobieszewskiej i nieoficjalnym mistrzem świata w ich poławianiu.
"Poławiacz z wyspy" - historia Sylwestra Maluchy, poławiacza bursztynów z Wyspy Sobieszewskiej fot. Grażyna Wielowieyska
Poławianie bursztynu to jego pasja. Kiedy wraca z połowu i zamyka oczy, widzi wszystkie wyłowione tego dnia skarby. Nawiedzają go we śnie, jarząc się złotem, miodem i czerwienią.
Ojciec pana Sylwestra był rybakiem, ale czasami chodził też po sztormie na poławianie. Po raz pierwszy zabrał ze sobą syna, gdy ten miał 6 lat. Pan Sylwester do dziś pamięta, jak wchodził w te fale. Pamięta też kolor i blask znalezionego bursztynu.
"Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, żeby wyrwać falom bryłkę. Ta myśl, że jest się pierwszym na świecie człowiekiem, który trzyma w rękach coś, co liczy sobie miliony lat. To jest bezcenne."
Dawniej, gdy pan Sylwester szukał po sztormie bursztynu, poławiaczy było mało, teraz są ich setki. Nie zmieniły się za to emocje. Tego uczucia nie da się opisać. Nawet w tym tłumie człowiek ma poczucie, że jest tylko on, morze, wiatr, bursztyn i mewy.
27 marca 2004 roku sztorm osiągnął siłę 10 w skali Beauforta, kierunek północno-wschodni, skręcający na północny. Właśnie wtedy pan Sylwester znalazł prawie kilogramową bryłę bursztynu z pąklami. Chodził po domu, nie mógł spać, zaglądał do siatki, nie mogąc uwierzyć, że to nie sen.
Dzięki tej bryle został nieoficjalnym mistrzem świata w poławianiu. Rekord ten do dziś nie został pobity. A wspaniała bryła z pąklami znajduje się jako depozyt w Muzeum Bursztynu w Gdańsku. Nie potrafiłby jej sprzedać.
Jak mówi: "Kolor bursztynu w tych czarnych patykach, zwłaszcza jak jest dzień słoneczny – to są emocje. Czasami człowiek chce, żeby morze chociaż wyrzuciło puste patyki, żeby tylko pójść i się pobawić troszeczkę tym kasiorkiem, pomieszać. To jest uzależnienie."
Cieszy się, że mieszka tam, gdzie mieszka. Ten śpiew ptaków, który budzi go rano, gdy wyjdzie na taras, i szum morza w tle. Docenia to. Właściwie wtedy już niczego mu do szczęścia nie potrzeba.
Na reportaż Grażyny Wielowieyskiej "Poławiacz z wyspy" zapraszamy w piątek (22 listopada 2024) o godz. 0.30 na antenę Programu 1.
***
SRID