Data publikacji:
2024-12-11
Strona główna > Artykuł
Kwietne korony na głowę żony
Dwójka
Czy wiecie, dlaczego ruta, obok mirtu czy bukszpanu była bardzo ważną dla panien na dawnych wsiach rośliną, obowiązkowa przy obrzędach przejścia, takich jak ślub? Co prawda mamy adwent, w którym śluby były zakazane, ale już na jego koniec, Boże Narodzenie i początek karnawału sypały się jedne po drugich.
Reinterpretacja korony z regionu Puław.fot. Magda Zaworska, Mateusz Borny
- Wystawa „Kwietne korony” to finalny rezultat projektu artystyczno-badawczego realizowanego przez Magdę Zaworską w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
- Korony czy wieńce były głównym elementem wyróżniającym pannę młodą podczas wesela na dawnej wsi.
- Korona czy wieniec mmiały zapewnić magiczną ochronę, być swoistym talizmanem, który chroni ją w niebezpiecznym momencie przemiany, jaka dokonuje się w czasie obrzędu.
- Wernisaż wystawy - 19 grudnia w Lublinie.
Pannę młodą łatwo jest rozpoznać po jej stroju, a szczególnie po nakryciu głowy. Dziś przyszłe mężatki najczęściej zakładają biały welon lub drobne ozdoby, lecz kiedyś były to bogato dekorowane, różnorodne w zależności od regionu formy wieńców lub koron. Choć podobne ozdoby nosiły na głowach także druhny, wieniec panny młodej był wyjątkowy i odgrywał ważną rolę. Do tego elementu stroju weselnego odwołuje się wystawa Magdaleny Zaworskiej "KWIETNE KORONY". Punktem wyjścia były dla niej materiały źródłowe dotyczące tradycyjnych nakryć głowy panien młodych z wybranych regionów Polski (m.in. lubartowskiego, zamojskiego, sieradzkiego, kieleckiego, łańcuckiego czy bytomskiego) i różnorodność znaczeń tych dekoracji.

- Swoją pracą chciałam przypomnieć o bogatej tradycji ślubnych nakryć głowy, wskazać na jej siłę i potencjał. A poprzez reinterpretacje i opracowanie nowych wzorów z użyciem głównie żywych, sezonowych roślin zachęcam do tworzenia współczesnych koron i wieńców, w których warstwa znaczeniowa jest równoprawna z estetyczną. Ważne było dla mnie zarówno twórcze nawiązanie do tradycyjnych form, jak i do symboliki użytych materiałów. Głównym punktem mojego pomysłu było wykorzystanie żywych kwiatów – mówi autorka Magdalena Zaworska.
Na szczęście i dla ochrony
Jako inspiracje wybrała korony z dziewięciu regionów: lubartowskiego, puławskiego, zamojskiego, przeworskiego, łemkowskiego, łańcuckiego, sieradzkiego, kieleckiego i rozbarskiego, czyli okolic Bytomia na Śląsku. - Takie korony przetrwały na ogół mniej więcej do pierwszej wojny światowej, potem wyparły je białe welony i drobne ozdoby. Co wieś, to korona mogła wyglądać inaczej. Na przykład w tej łemkowskiej zainspirowało mnie to, że używali w niej zwykłego owsa. Dokładali też główki czosnku, cztery, po jednej na każdą stronę świata. Gdzieniegdzie dodatkowo smarowano je miodem, żeby młodym przynieść szczęście i słodycz.

Dzisiaj znane są przede wszystkim te łowickie czy krakowskie, ze względu na przykład na ich prezentację w filmie "Chłopi". Ślubne korony jednak inspirują coraz więcej osób i zachęcają do zgłębiania ich ciekawej historii i znaczenia. Niektóre były małe, inne ogromne, jedne skromne, inne bogate. Od czego to zależało?
CZYTAJ: Mirt, roślina na moment przełomu
CIEKAWOSTKA: Korona dziś to także zwyczaj z południa Polski. Polega on na tym, że dzień lub dwa przed weselem spotykają się świadkowie oraz młodzi ludzie (znajomi pary młodej) i plotą koronę. Jest to długi wąż upleciony z iglastych gałązek. Współcześnie często zastępuje je girlanda balonów na długim pałąku. Korona dodatkowo ozdobiona jest kwiatami z bibuły i kolorowymi szarfami.
- W zależności od regionu - tłumaczy Magdalena Zaworska - bo na przykład jak rozmawiałam z dziewczynami tam z głębokiego Podkarpacia, to u nich jak mówiły, że jest bida, więc te wianki to były malutkie ruciane. Tylko tyle, że coś tam na głowie było. A w niektórych to bardzo strojne i na bogato No i im bogatsza panna z domu, to też miała strojniejszą koronę i więcej na przykład wstążek. Korony robiono z suszonych lub bibułkowych czy papierowych kwiatków, obowiązkowe były rośliny zimozielone, jak ruta, mirt czy bukszpan. Mówiły o czystości panny i długowieczności. Z wstążkami wiąże się bogata kolorystyka i symbolika, bo tak w niektórych regionach to było ważne, żeby była na przykład czerwona wstążka, która chroni przed złymi mocami, i przynosi szczęście. Gdzieś musiała się pojawić zielona. Gdzieniegdzie to naprawdę wyglądało jak korona, a gdzieniegdzie - bardziej jak wianek czy diadem.

Wystawie towarzyszyć będą fotografie, a także opowieści i cytaty ze źródeł, z których korzystała artystka. Wernisaż - 19 grudnia 2024 o godz. 18.00 w Galerii Gardzienice w Lublinie.
***
Na audycję Źródła we czwartek (12.12) w godz. 12.00-12.45 zapraszała Aleksandra Tykarska.