Strona główna > Artykuł

Donosy na prymasa

polskieradio.pl

Zakonnica o kryptonimie "Ptaszyńska" za pieniądze donosiła SB na prymasa Wyszyńskiego.

W pniu drzewa widoczny jest otwór,a w nim metalowy wlot, który stanowi element aparatu podsłuchowego. Urządzenie to znajdowało się w ogrodzie przy klasztorze w którym przebywał interowany prymas Wyszyński od 11 października 1953 r. do 6 października 1954 r. w Stoczku Warmińskim.fot. Instytut Prymasowski Stefana Kardynała Wyszyńskiego

Autorką donosów na Stefana Wyszyńskiego była zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Rodziny Maryi, Maria Leonia Graczyk. Skazana na wieloletnie więzienie, w latach 1953 – 1955, osadzona była w Stoczku Warmińskim i Prudniku Śląskim. Na współpracę zgodziła się jeszcze przed przywiezieniem kardynała Wyszyńskiego do Stoczka. Z dokumentów wynika, że jej decyzja w dużej mierze wynikała z powodów osobistych, było to rozczarowanie życiem zakonnym i zbyt pochopnie złożone śluby. Zakonnica otrzymała kryptonim "Ptaszyńska".

Swoje donosy przekazywała funkcjonariuszowi nazywanemu "Kierownikiem", który z kolei przekazywał je do centrali Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, gdzie były szczegółowo analizowane. Donosy "Ptaszyńskiej" zostały spalone pod koniec lat 80.

Przed zniszczeniem  oryginałów zostały zmikrofilmowane, dzięki czemu dotrwały do naszych czasów. Odnalezione zapiski obejmują okres od  31 kwietnia 1954 do 31 sierpnia 1955. Najprawdopodobniej "Ptaszyńska" pisała je do końca swojego pobytu w Prudniku Śląskim, a więc 28 października 1955 roku.

Donosy mają charakter subiektywny. Ich autorka wielokrotnie dokonuje spłyconych ocen, a wielu zachowań i gestów Prymasa po prostu nie rozumie. Po opuszczeniu więzienia Maria Leonia Graczyk otrzymała od Prymasa dyspensę i została osobą świecką. Występujący w tekstach Kapelan, to ksiądz Stanisław Skorodecki źródło o kryptonimie "Krystyna".

11 maja 1954 Stoczek Warmiński

Powiedział dziś Prymas: - Przyjdzie czas i ci wszyscy głupi znikną. Historia wymaże z kart ich pamięci. Nie mogę pojąć, dlaczego wszystkich, którzy nie podzielają jego zdania nazywa głupimi. Zdaje mi się, że największą głupotą jest upór połączony z manią wielkości, która bezsprzecznie przekreśla wszystko, co nie bierze z niej początku, lub sprzeciwiać by się jej chciała.

13 maja 1954 Stoczek Warmiński

Rozśmieszyło mnie dziś nasłuchiwanie przez Prymasa i Kapelana szumu powstającego w jednej z żarówek na żyrandolu. Kapelan staną na krześle i nasłuchiwał, co to może być. Prymas popatrzył na żarówkę i sufit i nic nie powiedział. Po kolacji Kapelan dokręcił żarówkę i to bardzo zagadkowe brzęczenie ustało.

21 maja 1954 Stoczek Warmiński

Prymas bardzo starannie zamyka okna przed każdym posiłkiem. Jego zdaniem w tym czasie zawsze ktoś siedzi na werandzie lub w pobliżu, by słuchać rozmów. Zwrócił też mi uwagę, by nie wymawiać całych wyrazów, a używać tylko skrótów.

27 maja 1954 Stoczek Warmiński

Jak w każdą niedzielę tak i dziś wędrówka po Rzymie. Prymas opowiadał o kościołach. Pokazując na zdjęciu gmach polskiego Hospicjum dodał, że po drugiej stronie bardzo wąskiej ulicy mieści się polski urząd bezpieczeństwa. Jego okna wychodzą wprost na Hospicjum. Tam zawsze ktoś siedzi i obserwuje, co się dzieje w domu arcybiskupim.

30 maja 1954 Stoczek Warmiński

Prymas wygłosił dziś dla mnie kazanie.[…] – Stwierdzam fakt, że siostra nie potrafi się oszczędzać. Zapomina siostra – zaznaczył - że jest własnością Zgromadzenia. I dlatego nie wolno bez powodu narażać zdrowia na szwank. Wszystkie sprzątania nie są potrzebne, bo ani ja, ani ksiądz tego nie wymagamy. Rozumiem to – dodał- że siostra, przeprowadzając te czynności spełnia je z intencją stworzenia dla mnie domu czy też warunków do domu zbliżonych. Myślę jednak, że tym samym przyczynia się siostra do perfidnego kłamstwa wobec świata, którego dopuścił się rząd, dokonując wprost gwałtu na mnie, przez izolację. Wolałbym zwyczajne dechy niż fotele i dywany, bo to wszystko służy jedynie dla  zamaskowania prawdy.

7 czerwca 1954 Stoczek Warmiński

Dziś modliliśmy się – jak zresztą od szeregu dni – za prześladowców Kościoła, by zrozumieli, że robią źle. Dziwny sposób myślenia.

15 czerwca 1954 Stoczek Warmiński

Prymas codziennie i niestrudzenie wyjaśnia, że może być ktoś na dole i słuchać, o czym się tu mówi. Dlaczego boi się, jeśli uważa, że ma rację? W takim razie powinien wypowiedzieć swoje zdanie nie oglądając się na to, że ktoś usłyszy.

1 września 1954 Stoczek Warmiński

Westchnął dziś Prymas na wspomnienie, ze piętnaście lat temu przeżywaliśmy pierwszy dzień wojny. Kiedyś powiedział nawet: - Już tyle lat się to ciągnie i nie widać końca! Wiem, że chodzi mu o to, by wojna wybuchła na Zachodzie, to wtedy być może – jego zdaniem – wolną będzie nasza Ojczyzna. Co dzień przecież modlimy się o wolność dla niej. O jaką więc wolność można modlić się, gdy kraj w najlepsze się odbudowuje i rozbudowuje?

26 września 1954 Stoczek Warmiński

Brak prasy katolickiej i brak kontaktu ze Stolicą Apostolską. To powoduje ruinę moralną społeczeństwa i może wpłynąć ujemnie na jedność Kościoła, zwłaszcza duchowieństwa – odpowiedział Prymas, gdy spytałam o to, co go boli, jeśli chodzi o Kościół.

6 październik 1954 Stoczek Warmiński

Jednak Prymas bardzo załamany przerzuceniem na inny teren. Rano przed odjazdem powiedział nam (to znaczy mnie i Kapelanowi) – Prawdopodobnie będą pytać nas, jak tam się żyło. Proszę, żeby nigdy nie mówić, cośmy tu sobie opowiadali i z czego żartowali, bo to nie są rzeczy do powtarzania. A mogą to być najżyczliwsi nawet ludzie. Oni tego nie zrozumieją. A jak się siedzi, to są rzeczy konieczne.

18 październik 1954 Prudnik Śląski

Prymas zaczyna coraz częściej narzekać na bóle w kościach, ale zaznacza, że tutaj odetchnął. W ogóle nie marznie. Powiedział dziś: - To idiotyzm ubrać człowieka w kaftan, dać mu na plecy karabin i kazać strzelać do człowieka. Więzienie i wojsko jest niepotrzebne. Zachwycał się Szwajcarią, która nigdy nie prowadzi wojny.

1 listopad 1954 Prudnik Śląski

Gdyby ktoś po raz pierwszy dziś ujrzał Prymasa w kaplicy i posłuchał jego modlitw, powiedziałby na pewno, że to święty człowiek. Dziś ostatni dzień modlitw o wyzwolenie z więzienia. Tak jak to się mówi, sto razy dookoła to samo powtarzał, że za sprawę Bożą siedzimy i w obronie Jego prawa. Stało się wbrew jego założeniom, że w październiku wyjdziemy z więzienia. A tu już listopad i siedzimy.

15 grudnia 1954 Prudnik Śląski

Mam wrażenie, że prymasowi coś się psuje w głowie. Raz modli się za wolność dla Ojczyzny, a dziś modlić się kazał za władzę mówiąc, że każda władza od Boga pochodzi. Nie mogę rozgryźć tych sprytnych i cudownych chwytów Prymasa.

7 styczna 1955 Prudnik Śląski

Przyglądam się Prymasowi co dzień już przeszło rok i zastanawiam się, czy w tym człowieku mimo jego wykształcenia i wrodzonej inteligencji, istnieje jakiś porządek wewnętrzny, czy też panuje  chaos i jakieś skłócenie, a co za tym idzie i działanie impulsywne.

14 lutego 1955 Prudnik Śląski

Dziś rozgadał się Prymas przy kawie o warunkach pracy. Opowiadał o życiu robotników za granicami: w Belgii i Francji. W Belgii na przykład zwiedzał fabrykę aparatów radiowych. Tam robotnicy wychodzili z pracy ubrani jak eleganccy panowie. Najwięcej jednak mówił o przedsiębiorstwie Forda, którego nie zwiedzał. Wspomniał o doskonałych warunkach higienicznych i technicznych, w jakich robotnicy tam pracują. Stwierdził, że ten zakład pracy wielką troską otaczał rodzinę robotnika, przeciwnie niżą w naszym ustroju, gdzie rozbija się rodzinę i mówi, ze robotnik nie może mieć rodziny. Jednak nie wspomniał ani słowem o warunkach, w jakich znajdowały się dziesiątki robotników w Polsce przed wojną.

17 lutego 1955 Prudnik Śląski

Dzisiejsza wiadomość była jak grom. Udawałam się właśnie do pracowni Prymasa, by prosić na obiad. Kapelan mnie zatrzymał i oznajmił o tragicznym ciosie, jaki spotkał Prymasa. Do pracowni weszłam jakby nigdy nic. Prymas stał przy stole blady, trzymając w ręku otrzymane listy. Odwrócił się do mnie, podszedł bliżej i powiedział: - Siostro! Mój ojciec sparaliżowany!

19 lutego 1955 Prudnik Śląski

Podpisałam dziś umowę, zobowiązującą mnie do dalszej pracy, za opłatą.

8 kwietnia 1955 Prudnik Śląski

Prymas wczoraj i dziś prawie cały dzień siedział w kaplicy. Już kiedyś zaznaczył, że najcięższy dzień do przeżycia to Wielki Czwartek, bo to naprawdę dzień biskupi. Rzeczywiście był bardzo przygnębiony i po prostu samotny.

1 maja 1955 Prudnik Śląski

Dlaczego? Co spowodowało milczenie Prymasa odnośnie do uroczystości pierwszomajowej? W zeszłym toku kpił w najlepsze ze sprzątań tutejszych pracowników w parku. Radził Kapelanowi i mnie zedrzeć czerwoną szmatę z otomany i z nią iść na pochód. W tym roku jakoś nic nie komentował. Czyżby zrozumiał, że próżne jest psie ujadanie na księżyc, bo ten pozostanie i tak niewzruszony?

11 czerwca 1955 Prudnik Śląski

Kapłan w obronie prawdy – oto zasada głoszona przez pana Prymasa. – Wewnętrznie jestem dziwnie spokojna. Nic mnie nie przeraża, jakoś dobrze mi – oświadczyłam Prymasowi. – Ja tego nie mógłbym powiedzieć, bo bym przez to powiedzenie popierał łajdactwo – odparł Prymas. Kto jak nie kapłan ma bronić prawdy? – ciągnął dalej.

26 czerwca 1955 Prudnik Śląski

Prymas prawdziwie słowem Bożym walczy o wolność Kościoła w Polsce. Nawet w więzieniu. Na rannym rozmyślaniu odczytał mi dziś kazanie napisane przez siebie. […]  W swoim kazaniu powtarzał o walce szatana z Bogiem i Kościołem. Obrazowo przedstawił jako walczącego Dawida z Goliatem.

28 czerwca 1955 Prudnik Śląski

W dzisiejszej medytacji Prymas podkreślił prawdomówność i ważność słowa. Stwierdził, że tak dużo od słowa zależy, że trzeba bardzo uważać, bo jedno słowo może wiele szkody przynieść Kościołowi.

7 lipca 1955 Prudnik Śląski

Prymas dla odmiany urządził dziś medytację o świętości kapłańskiej. Jego zdaniem kapłam ma być cichy, niewinny, pokój niosący, baranek między wilkami.

12 lipca 1955 Prudnik Śląski

Prymas przypomniał dziś jak ma wyglądać miłość nieprzyjaciół: - Módlcie się za tych, którzy nas nienawidzą, prześladują czy oczerniają. Jeżeli im nienawiścią odpłacać będziemy, to postępowania nasze nie będzie według ducha Ewangelii. Należy strzec się nienawiści w uczuciach –dodał. Nie wiem dla kogo przeznaczona była dziś ta medytacja. Chyba dla mnie.

24 lipca 1955 Prudnik Śląski

Długo dziś prymas był w kaplicy. Klęczałam za nim tylko przez czterdzieści minut. On płakał […] Modlił się dziś za więźniów, biskupa Kaczmarka i w ogóle za wszystkich, których nazwiska podał mu na kartce Kapelan.

(Na podstawie "Kryptonim "Ptaszyńska" (Donosy na Prymasa)"; opracował i podał do druku Marian P. Romaniuk, Londyn 1993 wyd. Wydawnictwo Puls).