Strona główna > Artykuł

"Ustawa i życie" - Hanna Bogoryja Zakrzewska

Polskie Radio

Poniedziałek, 6 sierpnia 2012, godz.18.15, Program 3. - Ktoś, kto patrzy z boku myśli, że system rodzin zastępczych fajnie funkcjonuje. Ale mało kto widzi, jak jest naprawdę. Owszem, państwo zachęca mocno do podjęcia decyzji, ale po jej podjęciu zostajemy sami - mówią rodzice zastępczy.

fot. fot:z archiwum bohaterów reportażu

Reportaż Hanny Bogoryja Zakrzewskiej "Ustawa i życie"

Do 2020 roku domy dziecka mają stać się placówkami tylko dla nastolatków i to tych najtrudniejszych. Dzieci młodsze niż 10 lat mają być wyłącznie pod opieką rodzin zastępczych. Tymczasem mimo akcji medialnych chętnych do bycia taką rodziną brakuje. Poniższe historie zdają się odpowiadać na pytanie - dlaczego nie ma chętnych.

Pani Danuta i jej mąż mają dorosłą córkę, kiedy przeszli na emeryturę zdecydowali się zostać rodziną zastępczą o charakterze pogotowia opiekuńczego. Od 11 lat wychowują dwoje niepełnosprawnych dzieci. - Pomyśleliśmy, że to dla nas rozwiązanie, bo możemy opiekować się dziećmi jak długo damy radę - opowiada w reportażu. Pierwsze trudności pojawiły się już przy wyborze dziecka, gdy jeszcze myśleli o adopcji. Potem było tylko gorzej.

Pani Magda z mężem, mieszkający w tej samej miejscowości, opiekują się dwoma dziewczynkami. Mają też własną córeczkę. - Kiedy brałam Gabrysię i Wiktorię byłam jeszcze panną, wszystko, co naturalne dla matki, dla mnie było nowe. Po 4 latach one wciąż pytają, czy ich nie oddamy. Pracuję też w pogotowiu opiekuńczym i widzę jak te dzieci są emocjonalnie skrzywdzone - opowiada i dodaje, że rodziny zastępcze poza wielkimi miastami nie są objęte żadnym wsparciem, choć prawo je gwarantuje.

To tylko przykładowe historie rodzin, które napotkały wiele kłopotów w kontaktach z urzędnikami, lekarzami, pracownikami domów dziecka. Żyją też w obawie, że zgłoszenie jakichś kłopotów skończy się odebraniem im dzieci.

Zachęcamy do podzielenia się doświadczeniami w tej sprawie: listy@polskieradio.pl